Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Smytry: - Tylko kilka razy agencja skorzystała z prawa odkupu ziemi

Rozmawiała LT
Rozmowa z Grzegorzem Smytrym, dyrektorem bydgoskiego oddziału Krajowego Ośrodka Doradztwa Rolniczego o zmianach w agencjach rolnych.

Stracił Pan stanowisko dyrektora bydgoskiego oddziału Agencji Nieruchomości Rolnych, a pomimo tego wciąż zasiada w tym samym gabinecie, a nawet w tym samym fotelu...

To efekt zmian w agencjach rolnych, a tak się składa, że w dotychczasowej siedzibie oddziału Agencji Nieruchomości Rolnych powstała siedziba oddziału terenowego Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa, którym kieruję od pierwszego września, czyli od momentu jego powstania.

Powołanie nowej instytucji, która działa na podstawie ustawy z 10 lutego 2017 roku o Krajowym Ośrodku Wsparcia Rolnictwa, ma przynieść oszczędności. Z dwóch bydgoskich oddziałów: Agencji Nieruchomości Rolnych i Agencji Rynku Rolnego powstał jeden, którego siedziba mieści się w Bydgoszczy przy ul. Hetmańskiej 38. Pracuje w nich mniej osób, niż łącznie w dwóch oddziałach agencji, przed zmianami.

Oszczędności miała przynieść redukcja niektórych etatów w obydwu wcześniejszych oddziałach. Ile osób pracuje w bydgoskim KOWR-ze, ilu byłych pracowników przeszło do innych agencji?

Po stworzeniu Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa w woj. kujawsko-pomorskim zredukowano kilkadziesiąt etatów. W bydgoskim oddziale Agencji Nieruchomości Rolnych pracowało 86 osób, w nowej strukturze zatrudnienie znalazło 72 z nich. W Agencji Rynku Rolnego w Bydgoszczy pracowało ponad 50 osób, do Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa przeszło 27 pracowników.

Niektóre osoby otrzymały propozycję pracy w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, która od września jest jedyną agencją płatniczą w Polsce. ARiMR przejęła niektóre zadania ARR (na przykład dopłaty do materiału siewnego kategorii kwalifikowany lub elitarny, nadzór nad działalnością grup producenckich), więc niektórzy mogli znaleźć zatrudnienie właśnie tam. Ile osób przyjęło tę propozycję? Tego nie wiem.

Smytry: - Tylko kilka razy agencja skorzystała z prawa odkupu ziemi

Które zadania Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa budzą pana największe obawy?

Początki zawsze są trudne, ale to problemy do przezwyciężenia. Dotyczą przede wszystkim spraw organizacyjnych, technicznych. Na przykład przekazania wniosków, które trafiły do Agencji Rynku Rolnego, a teraz należy je przekazać do Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Trzeba przekazać całą dokumentację związaną z funkcjonowaniem grup producenckich.

Tego jest naprawdę bardzo dużo i trochę potrwa - może nawet więcej niż miesiąc - zanim się z pracą uporamy.

Te problemy techniczne nie zakłócą np. procesu dotyczącego przyznawania dopłat do materiału siewnego?

Nie, ponieważ decyzje w sprawie wypłat już zostały podjęte, teraz te wnioski trzeba przekazać tylko do realizacji.

Rolnicy mieli czas, żeby się oswoić ze zmianami? Czy pukają np. do drzwi dawnej siedziby ARR, dzwonią tam?

Bardzo wcześnie zaczęliśmy informować kujawsko-pomorskich rolników o planowanych zmianach. W Bydgoszczy Agencja Rynku Rolnego już od ponad miesiąca mieści się w obecnej siedzibie KOWR-u, więc gospodarze mieli więcej czasu niż w innych regionach, by się ze zmianami oswoić.

Poza tym wysyłając do rolników pisma w różnych sprawach, dołączamy także ulotki z informacjami na temat powołania KOWR-u, zakresu działań tej instytucji i aktualnych adresów. Ci, którzy w oparciu o ustawę o kształtowaniu ustroju rolnego chcą wejść w posiadanie gruntów z Zasobu Własności Rolnej Skarbu Państwa wiedzą już, że decyzję w tych sprawach będzie wydawał nie prezes Agencji Nieruchomości Rolnych, ale dyrektor generalny Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa.

Zobacz też: Ceny ziemi rolnej w II kwartale 2017. Średnia w Polsce znów urosła

Kujawsko-pomorskich rolników nadal bardzo interesuje zakup państwowych gruntów. W najbliższych miesiącach będą mieli na to szansę?

Sprzedaż gruntów z Zasobu Własności Rolnej Skarbu Państwa została wstrzymana. Taka obowiązuje zasada. Jednak wcześniej za zgodą prezesa ANR, a teraz dyrektora generalnego KOWR - po uzyskaniu akceptacji ministra rolnictwa - można sprzedać niektóre nieruchomości.

W tym roku sprzedaliście jakieś grunty?

Tak, na przykład w gminie Dąbrowa Mogileńska, gdzie sprzedaliśmy kilkaset hektarów.

To sporo! Sądziłam, że taka wyjątkowa sprzedaż dotyczy tylko niewielkich działek, spłachetków pozostałych po dużych przetargach.

Sprzedawaliśmy najczęściej działki liczące po osiem - dziesięć hektarów.

Tylko w jednym przypadku była to nieruchomość zagospodarowana z budynkami o powierzchni około dziewięćdziesięciu hektarów. Wszystko to było uzgodnione z ministerstwem a także z samorządami, izbą rolniczą.

Skąd się wzięło aż tyle ziemi, którą mogliście sprzedać?

Agencja Nieruchomości Rolnych jeszcze w 2015 roku skorzystała z prawa pierwokupu i wstąpiła w miejsce nabywcy. W ten sposób uzyskaliśmy ponad 430 hektarów do zagospodarowania.

Smytry: - Tylko kilka razy agencja skorzystała z prawa odkupu ziemi

Wówczas nie obowiązywała jeszcze ustawa, która w 2016 roku wprowadziła zasadę, że ziemię rolną mogą kupić niemal wyłącznie gospodarze. Zatem co takiego się stało, że ANR „wstąpiła w miejsce nabywcy”?

Już wtedy sprzedaż gruntów podlegała kontroli przez Agencję Nieruchomości Rolnych i notariusz zawarł umowę warunkową z nabywcą, czyli pod warunkiem, że ANR nie skorzysta z prawa pierwokupu. A nasza agencja z tej możliwości skorzystała.

Dlaczego? Kupujący nie był rolnikiem?

To rolnik, który miał już wówczas sporo gruntów, ale nie spełniał jednego z kryterium, bo nie mieszkał na terenie danej gminy ani sąsiedniej. A zainteresowanie zakupem ziemi przez okolicznych gospodarzy, którzy chcą powiększyć znacznie mniejsze gospodarstwa było ogromne. Dlatego podjęliśmy taką decyzję. Zakończyliśmy zagospodarowanie tamtych nieruchomości.

A co w tym roku? Ile udało się już sprzedać, a ile jeszcze zostało do zagospodarowania?

Plan sprzedaży przez nasz oddział na ten rok to 400 ha i został już niemal w 100-procentach zrealizowany. Wcześniej sprzedawaliśmy 7-8 tysięcy hektarów rocznie.

Teraz już chyba nawet nie macie aż tylu atrakcyjnych działek na sprzedaż?

Wciąż wracają do nas nieruchomości z tak zwanych 30-proc. wyłączeń, z 2011 roku. Dzierżawcy przed laty otrzymali decyzje o tych wyłączeniach, ale dopiero teraz upływają terminy zawarte w porozumieniach z agencją.

Jednak naszych rolników bardzo interesują także dzierżawy.

W tym roku wydzierżawiliśmy już łącznie dwa tysiące hektarów. Zwykle były to grunty, których powierzchnia nie przekraczała 10 hektarów. Jeżeli dysponujemy działkami większymi, np. 80-100 ha, to z pomocą izby rolniczej i samorządu lokalnego dzielimy je na mniejsze. Zwykle są to grunty o powierzchni 8-12 ha. Zależy nam na tym, by właściciele mniejszych gospodarstw mogli je uprawiać i w ten sposób powiększać wielkość swoich gospodarstw. W Kujawsko -Pomorskiem łącznie jest 69,5 tys. ha państwowych gruntów w dzierżawie.

A czynsz dzierżawny? Jeszcze nie tak dawno stawki tego czynszu uzyskiwane w przetargach były bardzo wysokie. Za wysokie!

Teraz już w większości, niemalże w 99-ciu procentach, przygotowujemy przetargi ograniczone w formie ofertowej. Zatem podajemy z góry wielkość oczekiwanego czynszu i jego wielkość nie podlega już negocjacjom. Przy średniej gruntów - III a, III b - ten czynsz wynosi obecnie 8-9 kwintali pszenicy za hektar, gdy wcześniej było średnio 37 kwintali! Zatem różnica jest ogromna.

Wcześniej, czyli przed wprowadzeniem zmian w zasadach dzierżawy państwowej ziemi, które miały ograniczyć windowanie stawek czynszu, bywało różnie. Co z rolnikami, którzy zawarli umowy - dzierżawy na starych zasadach i dziś zdają sobie sprawę, że ich decyzja nie była ekonomicznie uzasadniona. Niektórzy przyznają, że nie są w stanie nawet zarobić na zwrot kosztów wydanych na uprawę dzierżawionej ziemi. Mogą renegocjować warunki?

Nie można renegocjować tamtych umów. Jednak z rolnikiem, który wykaże, że dzierżawa gruntów z Zasobu Własności Rolnej Skarbu Państwa jest dla niego nieopłacalna, możemy dojść do porozumienia i umowę rozwiązać.

I co dalej? Jeśli działka do was wróci, to dotychczasowy dzierżawca będzie mógł jeszcze raz o nią „powalczyć”?

To zależy.

Od czego?

Na przykład od tego, czy jest to przetarg ofertowy, bo wtedy będą brane pod uwagę np. położenie gospodarstwa należącego do zainteresowanego dzierżawą (im bliżej do oferowanych gruntów - tym lepiej), powierzchnia, cechy gospodarstwa (punktowana jest produkcja zwierzęca), wiek rolnika. Zatem dotychczasowy dzierżawca może nie mieć szans na dzierżawę z niższym czynszem.

Młodzi rolnicy byli wysoko punktowani. Zdaniem tych, którzy mają więcej lat na karku, nawet zbyt wysoko.

Rzeczywiście młodzi byli wysoko punktowani, ale to w tym roku zmieniliśmy, obniżyliśmy ten pułap.

Zainteresowanie przetargami nadal jest tak duże jak kiedyś?

Wciąż bywa duże. W przypadku dzierżawy gruntów w Więcławicach w sprawie jedenastu działek wpłynęło aż ponad trzysta ofert!

Od czasu uszczelnienia obrotu ziemią rolną (ustawą z 2016 roku), minęło już sporo czasu. Jak pan ocenia te zmiany?

Po raz kolejny okazało się, że strach miał wielkie oczy. Nawet skarg nie było.

Smytry: - Tylko kilka razy agencja skorzystała z prawa odkupu ziemi

Rolnicy też obawiali się tych zmian. Szczególnie tego, że będziecie wkraczać do akcji, gdy oni będą chcieli sprzedać ziemię. Były takie przypadki?

Zaledwie kilka. Odkupiliśmy ziemię, gdy osoby zainteresowane nabyciem nie były rolnikami i nie miały uprawnień. Decyzji negatywnych - nie wyrażających zgody na nabycie nieruchomości rolnych przez wnioskującego - podjęliśmy 9. W przypadku kilku odwołań do Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi, minister podtrzymał nasze decyzje.

Zdarzyło się też, że kupiliśmy nieruchomość po cenie transakcyjnej ze względów czysto ludzkich. Sprzedający był chory i potrzebował pieniędzy na leczenie, a brakowało rolników, którzy byliby zainteresowani kupnem. Potencjalny nabywca nie miał uprawnień, więc zdecydowaliśmy się na taki krok. Ziemię rozdysponujemy.

Zatem nie ma czego zmieniać w tej ustawie?

Minister rolnictwa wspominał, że za jakiś czas będzie można sprawdzić, jak działa ustawa, co warto poprawić. Moim zdaniem warto podnieść granicę z 0,3 ha do 0,5 ha (dziś działkę rolną do 0,3 ha może kupić także ktoś, kto nie jest rolnikiem), ponieważ działki poniżej 0,5 hektara nie mają wpływu na kształtowanie ustroju rolnego. Gospodarze nie są nimi zainteresowani, więc można by je przeznaczyć np. na siedliska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska