Jak mogło dojść do takiego zaniedbania? Na razie nie wiadomo. Sprawę świeckiemu sanepidowi zgłosiła rodzina zmarłego. Stacja natychmiast wszczęła odpowiednie procedury, których jednym z etapów było powiadomienie prokuratury. - Przede wszystkim zależało nam na ustaleniu czy nie doszło do przypadkowego, bądź też celowego otwarcia trumny np. przez złodziei - tłumaczy Małgorzata Gackowska, dyrektorka świeckiego sanepidu. - Stwarzałoby to konkretne zagrożenie chorobowe. Na szczęście do niczego takiego nie doszło.
Zgodnie z przepisami pojedyncza trumna powinna być umieszczona na głębokości minimum 1,7 metra. W tym przypadku było to zaledwie 70 cm.
Ponieważ nie doszło do profanacji zwłok, winni tego odpowiedzą tylko jak za wykroczenie. - Pogrzeb odbył się w styczniu, gdy ziemia była bardzo twarda i zapewne z tego powodu nie udało się, bądź też nie chciało się pracownikom wykopać należycie głębokiego dołu - tłumaczy Jolanta Cieślewicz, prokurator rejonowy ze Świecia. - Ustalamy to.
W miniony piątek odbyło się ponowny pochówek w pogłębionym grobie. Dziwić może, że podczas pogrzebu żaden z jego uczestników nie zauważył, że dół jest o wiele za płytki.
Czytaj e-wydanie »