- Mieszkamy tu od trzydziestu lat. Nigdy dach nie był remontowany, tylko kominy i trochę dachówek koło kominów wymieniono - mówi Irena Raniszewska, mieszkanka lokalu na piętrze. Naprzeciw niej mieszka rodzina Budzyńskich z sześciorgiem dzieci. Wczoraj już nie nocowali w domu.
- Gdy usłyszeliśmy, jak trzeszczą belki, wyjechaliśmy do teściów, do Świętego - mówi Edyta Budzyńska. O tym, że z dachem dzieje się coś niedobrego Irena Raniszewska powiadomiła Urząd Gminy w Aleksandrowie Kujawskim.
- Przyjechali pracownicy, wczoraj był także wójt. Oglądali i powiedzieli, że chcą remontować, ale są problemy własnościowe, bo pięć mieszkań jest wykupionych. Gmina ma w tym budynku tylko świetlicę - tłumaczy kobieta. Trzy mieszkania i gminna świetlica znajdują się na parterze, dwa mieszkania na piętrze, a nad nimi jest strych, po którym strach chodzić. Belki stropowe się poprzechylały, są podziurawione przez korniki, w łączeniach pojawiły się wielkie szpary. Do tego przez dziury w dachu widać niebo.
Już w ubiegłym roku mieszkańcy budynku chcieli, żeby gmina coś zaradziła na ten stary dach. To, że potrzebny jest porządny remont widać na oko. Było wówczas rozmowy w tej sprawie, ale mieszkańcy nie chcieli słyszeć o współfinansowaniu remontu, proporcjonalnie do powierzchni mieszkań.
- Byłem tamj. Naprawa dachu musi być współfinansowana przez mieszkańców. Gmina jest właścicielem tylko jednego pomieszczenia w tym budynku. Mieszkańcy kupili mieszkania zgodnie z wyceną rzeczoznawcy i z zastosowaniem wysokiej ulgi, dosłownie za grosze. Nie możemy inwestować w nie swoją nieruchomość - podkreśla wójt.
Zaznacza jednak, że czeka na ekspertyzę inspektora budowlanego z powiatu. Niemniej już zamówił
belki i blachę, która ma zastąpić dachówki. - Remont zrobimy, ale mieszkańcy muszą podpisać, że spłacą nam jego koszty - podkreśla. Remont może kosztować ok. 70 tys. złotych.
O zgodę mieszkańców łatwo nie będzie, bo problem niepokoi tylko dwie rodziny. Te, które mieszkają na piętrze.