https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Grabienie jeziora

Adam Lewandowski
Ośrodek rekreacyjny nad jeziorem w Wąsoszu powstał 30 lat temu. W czynie społecznym. - Partyjnym - poprawia wiceburmistrz Szubina, Ignacy Pogodziński. Miał być i był przez lata wizytówką gminy. Od roku jest już tylko kością niezgody.

     Kłopoty z utrzymaniem Wąsosza rozpoczęły się na początku lat 90. Gminie Szubin starczało ledwie na bieżące wydatki. - W roku 1996 wydaliśmy na ten ośrodek, jak i na cały sport oraz rekreację w gminie 205 tys. zł - mówi Pogodziński. Rok później 247 tysięcy, w 1998 - już 321 tysięcy, podobnie w 1999. To przekraczało już
     możliwości Szubina
     
- Czy źle się stało, że w zeszłym roku oddaliśmy Wąsosz w dzierżawę i zarabiamy na nim, zamiast tracić? - pyta wiceburmistrz. - Że chcemy prostować to wszystko, co popsuli nasi poprzednicy?
     Dokąd Wąsosz odwiedzali górnicy ze śląskich kopalni, istniejące tam 24 domki campingowe były cały czas wykorzystywane. Kopalnie upadły i ośrodek zaczął świecić pustkami. W roku 1993 i dwóch kolejnych latach ówczesny dyrektor ośrodka wpadł na pomysł, by domki wydzierżawić na dziesięć lat. Za śmieszne pieniądze: po 400-500 złotych rocznie. W tym już czasie wynajęcie domku nad każdym innym jeziorem w Polsce kosztowało co najmniej 20-30 zł dziennie. Co prawda w roku 2000 koszty dzierżawy wzrosły do 700 zł rocznie, ale wynajęcie domku nad innymi jeziorami również, do 50-60 zł dziennie.
     Kto mógł mieć camping w Wąsoszu? Sami swoi. Tak w każdym razie twierdzą oponenci poprzedniej władzy. Nikt już w Urzędzie Miasta nie pamięta, na jakich zasadach wybierano oferentów. Jedno jest pewne: żadnego przetargu ofert nie było. I to, że niektórzy dzierżawcy na tych domkach zarabiali, gdyż podnajmowali je innym.
     Janusz Grzeczka, wiceprzewodniczący Rady Miejskiej w Szubinie nazywa rzecz po imieniu:
     republika kolesiów
     
Swoi zagarnęli własność społeczną! Kto? Bez nazwisk! Poznaję je dopiero w urzędzie: kierownictwo miejscowego poprawczaka, lekarz, dyrektor przedsiębiorstwa komunalnego, energetyk, pracownik sądu, policjant, właściciele firm prywatnych. - Zaproponowano mi, więc chętnie skorzystałem z takiej możliwości wypoczynku - tłumaczy jeden z byłych dzierżawców, który nie życzy sobie, by ujawniać jego nazwisko. - Wtedy naprawdę chętnych na te domki nie było.
     Za płotem ośrodka gminnego, na prywatnych piaskach, w latach 70. i późniejszych zaczęły rosnąć prywatne domki. Na dziko. Nad samiuteńkim brzegiem jeziora, bez zachowania strefy ochronnej. Najczęściej ich właściciele - za zgodą ówczesnych władz gminy - podłączali się do ujęcia wody w ośrodku, z ośrodka też czerpali prąd. - To stajnia Augiasza - mówi teraz wiceprzewodniczący rady. - Jeżeli żyjemy w państwie prawa, to powinniśmy to prawo egzekwować. Czyli
     wpuścić walec i wyrównać
     
Wiceburmistrz Pogodziński nie ukrywa, że uporządkowanie spraw z przeszłości rękoma dzierżawcy całego ośrodka w Wąsoszu było najlepszym rozwiązaniem. Po rozpisaniu przetargu, w zeszłym roku podpisano umowę z firmą GMS Investment Poland. Dzierżawca musi teraz co roku włożyć w ośrodek co najmniej 50 tys. zł, płacić czynsz (12 tys. zł) plus wszelkie podatki. W zeszłym roku z tego tylko tytułu wpłynęło do kasy miasta 26 tys. zł. Firma zapłaciła też ponad 50 tys. zł za przejęte wyposażenie ośrodka. W tym roku gmina otrzyma 43 tys. zł. Zabezpieczeniem umowy jest podpisany przez dzierżawcę weksel in blanco na 250 tys. zł. Nie wolno mu bez zgody władz gminy zmieniać cen biletów wstępu na plażę (dotąd 1 zł płacą dorośli, dzieci i młodzież 50 groszy).
     Ale w Szubinie na wieść o dzierżawie Wąsosza odezwały się głosy pełne oburzenia, bo ci
     dzierżawcy
     
to polscy Żydzi z Nowego Jorku! Władza powiada: - Po wydzierżawieniu Wąsosza na sport i rekreację w gminie wydaliśmy w zeszłym roku już tylko 150 tys. zł, w tym przeznaczamy 157 tysięcy, czyli połowę tego, co wydawaliśmy w latach 1997-2000.
     Ostatnio sprawą Wąsosza zajęły się dwie komisje radnych: rewizyjna i budżetowa. Łącznie do ośrodka zjechało prawie dwudziestu radnych. Po ośrodku oprowadzali ich przedstawiciele dzierżawcy: prezes GMS Investment Polska Jan Jurkanis i dyrektor Mirosław Braniewicz. To oni w zeszłym roku wypowiedzieli wszystkim użytkownikom domków campingowych umowy dzierżawne. Zaproponowali im ceny zaporowe: około 2 tys. zł. Większość od razu zdecydowała się na oddanie domków. - Władza zachowała się niczym Piłat - mawia wiceprzewodniczący rady. - Zrobiła swoje rękoma dzierżawcy.
     Niestety, oddane domki są w stanie opłakanym. W niektórych na ścianach graffiti, powyrywane wszystko, co się wyrwać dało, łącznie z kablami elektrycznymi. Króluje
     stęchlizna, brud i smród
     
- Zdajesz mieszkanie, to musisz doprowadzić je do poprzedniego stanu. Tu to prawo nie obowiązuje? - zauważa jedna z radnych. Kilku nie przekazało jeszcze kluczy, gdyż uważają, że umowy może im wypowiedzieć tylko gmina, bo z nią je zawierali, a nie z jakimś tam Żydem z Ameryki.
     Braniewicz pokazał domki, w których jego zdaniem korzystano z prądu poza licznikiem. - Oni kradli energię - skarży się - a my mamy za to płacić! Odcięliśmy więc wszelkie "lewe" kable. Podrzucają też nam swoje śmieci. Wiceprzewodniczący Grzeczka mówi wprost: - Skoro są dowody kradzieży, to trzeba tu przywieźć prokuratora. Pozostaje jeszcze problem wody, która płynie z ośrodka do nadjeziornych campingów stojących na gruntach okolicznych rolników. Prezes Jurkanis twierdzi, że firma zdążyła w remonty całego ośrodka włożyć już 130 tysięcy złotych. I że chce inwestować jeszcze więcej. Jest restauracja, można organizować przyjęcia, śluby, narady itp. Bo Wąsosz to znakomite miejsce na wszelkie uroczystości. Blisko Szubina i Bydgoszczy. Na organizacji przyjęć się zarabia. Ale do pełnego szczęścia brakuje bazy noclegowej.
     - Bez bazy dzierżawienie ośrodka nie ma sensu - przekonuje. - Przecież nie zarobi się na biletach wstępu na plażę, po złotówce czy 50 groszy od sztuki, przez dwa miesiące w roku. Dużo plażowiczów jest tu latem tylko w soboty i niedziele. Nawet do 2 tysięcy. To śliczne miejsce na wypoczynek, czyste jezioro i tu musi być ośrodek całoroczny. Na razie wyremontujemy te campingi i będzie coś na początek.
     Jurkanis nie ukrywa, że jego zamiarem jest wykupienie ośrodka od gminy. Wtedy GMS Investment Polska zrobi z Wąsosza cacko. Cacuszko! Władze na to, że na sprzedaż się nikt nie zgodzi.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Biznes

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska