Kobieta ma dwóch synków: Gracjan ma 6 lat, a Kacper - roczek. - Od roku przeżywamy koszmar - żali się pani Ania. - W marcu ubiegłego roku zmarł brat-bliźniak Kacperka. Później mój narzeczony, a tata chłopców, stracił pracę. Ja też nigdzie nie pracuję.
Na minusie
Przed ciążą dorabiała sobie sprzątaniem u innych i robieniem paznokci, ale teraz klientów nie ma w ogóle. - Od grudnia nie płacę czesnego za przedszkole Gracjanka. Lada dzień możemy też stracić nasze 1-pokojowe mieszkanie, bo zalegam z opłatami wobec spółdzielni od stycznia. Jedzenie i środki czystości kupuje nam rodzina narzeczonego. Moja mama mieszka za Bydgoszczą i ledwo wiąże koniec z końcem.
Przeczytaj: Załatwcie mi dobrze płatną pracę, to będę wam czynsz płacił regularnie
Co dzieci temu winne?
33-latka dodaje: - Narzeczony od marca ma pracę, na budowie, ale pierwszą wypłatę dostanie w kwietniu, a do tego czasu musimy przecież jakoś żyć. Pomóżcie, jestem bezsilna. Co dzieci są temu winne, że jesteśmy biedni?
Rodzina utrzymuje się z zasiłków wypłacanych przez ośrodek pomocy społecznej. - 90 złotych na dożywianie, 46 - z tytułu bezrobocia i 159 rodzinnego - wylicza bydgoszczanka.
Skontaktowaliśmy się z dyrekcją przedszkola "Kacperkowy światek", do którego chodzi Gracjan. I z jedną z organizacji charytatywnych. Co nam powiedzieli ich szefowie? O tym dzisiaj w papierowym wydaniu "Pomorskiej".
Czytaj e-wydanie »