Filia nr 1 Miejskiej Biblioteki Publicznej znajduje się na Zawiślu. Budynek jak budynek. Ale ostatnio elewacja została odnowiona. Zamalowane zostały między innymi nieprzyzwoite napisy. Front obiektu, w porozumieniu ze Środowiskowym Hufcem Pracy we Włocławku oraz Ochotniczym Hufcem Pracy w Inowrocławiu, miały ozdobić barwne rysunki. Ale z tych planów nic nie wyszło, bo zanim do akcji przystąpili młodzi ludzie z hufców, jakaś niewidzialna ręka pokryła ścianę sprayem. - W tej sytuacji zdecydowaliśmy się, że oddamy na artystyczne graffiti tylną ścianę - mówi Elżbieta Zaborowska, dyrektor Miejskiej Biblioteki Publicznej we Włocławku.
Jak mieszkańcom Zawiśla podoba się nowa szata filii bibliotecznej? - Mnie się nie podoba - przyznaje Teresa Piwińska. - Nie lepiej byłoby pomalować ten budynek na jakiś słoneczny kolor? W tej pstrokaciznie nie widzę nic ładnego. A bohomazy, które znajdują się przy wejściu do biblioteki, są zupełnie nie do przyjęcia. To wandalizm, a nie żadna sztuka.
Ale młodzież nie jest tak krytyczna. - Wolę rysunki niż szarą, ponurą elewację - mówi Kacper Gawliński. - Bo brudne ściany czy odrapane z tynku budynki są wątpliwą ozdobą. A gdy pokryją je barwne rysunki, od razu jest lepiej.
We Włocławku niewiele jest budowli pokrytych w całości graffiti. Przed laty na współpracę z grafficiarzami poszła Spółdzielnia Mieszkaniowa "Południe". Efekt? Pomalowane na kolorowo mury garaży widoczne od strony ul. Kruszyńskiej. Ale też fantazyjne malunki na pergolach śmietnikowych przy ul. Fredry. I to zostało do dzisiaj.
Nie wszystkie jednak esy-floresy wykonane sprayem na budynkach należących do SM "Południe" są akceptowane. Zwłaszcza te, wykonane na elewacjach z cegły czy płytkach przy wejściu do klatek schodowych z wulgarnymi napisami. - Na takich powierzchniach są bardzo trudne do zmycia - przyznaje prezes Zbigniew Lewandowski.
Koszty związane z usuwaniem efektów tej radosnej twórczości? Nie są małe. Zamalowanie jednego metra to wydatek rzędu 8 złotych. A to nie zdarza się raz czy dwa razy w roku.
Nie tylko jednak budynki są w ten sposób "przyozdabiane". Przystanki autobusowe, autobusy i rozkłady jazdy także często są pokrywane sprayem. Prezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego we Włocławku Marek Krygier podkreśla, że malowane są i szyby w autobusach, i siedzenia. Na nich dostrzec można między innymi wulgarne napisy. - To wandalizm, a nie sztuka - uważa szef MPK. I dodaje, że firma przeznacza rocznie na usuwanie malunków z autobusów, wiat przystankowych i rozkładów jazdy około 8 tys. złotych.
Czytaj e-wydanie »