Gollob już wcześniej zrezygnował z udziału w Grand Prix i w tym sezonie będzie ścigał się o mistrzostwo Europy. Legendarny żużlowiec miał jednak dostać trzy dzikie karty na polskie turnieje mistrzostw świata w Bydgoszczy, Gorzowie i Toruniu. W Bydgoszczy szykowano wielką fetę z tego powodu i oficjalne pożegnanie mistrza.
- W zaistniałej sytuacji nie wyobrażam sobie jak, jako stały uczestnik cyklu SEC, miałbym przyjąć zaproszenie do startu w Grand Prix w Bydgoszcz, jeżeli taką propozycję oficjalnie dostanę - mówi teraz Tomasz Gollob. - Nie mogę zgodzić się na to, by zawodnicy i osoby, którym zależy na promocji speedway'a, były traktowane w ten sposób. Apeluję do najwyższych władz FIM o rozsądek i wycofanie się z tej decyzji, którą traktuję jako wielką pomyłkę godzącą w sport, któremu poświęciłem całą swoją karierę.
Przeczytaj również: Tomasz Gollob chce podbić Europę: - Żużel wcale nie kończy się na Grand Prix
Mistrz świata z 2010 roku dodaje: - Jestem zbulwersowany postawą FIM w kwestii ograniczenia możliwości startów zawodników w imprezach mistrzowskich na szczeblu kontynentalnym i światowym. Żużel to nie jest sport na tyle masowy, by mógł pozwolić sobie na tego typu sztuczne ograniczenia. To uderza bezpośrednio w interes zawodników i tego typu pomysłom trzeba przeciwstawiać się w zdecydowany sposób.
Gollob liczy na solidarność całego środowiska zawodników, którzy na decyzji FIM ucierpią najbardziej. Z SEC już zrezygnował Andreas Jonsson, to samo będzie musiał zrobić jeszcze m.in. Nicki Pedersen.
Czytaj też: A jednak! Żużlowcy nie mogą startować jednocześnie w GP i SEC
- Chciałbym wezwać wszystkich zawodników do tego, by jawnie przeciwstawili się tej kuriozalnej decyzji FIM - podkreśla żużlowiec Unibaksu Toruń. - Nie możemy pozwolić sobie na takie traktowanie przez najwyższe władze światowego żużla, ja się z tym kategorycznie nie zgadzam. Ciągłe przesuwanie granicy tolerancji dla zachowań działaczy, którzy nie mają pojęcia o tym co robią, to olbrzymi skandal i nie można przejść obok tego obojętnie.
Czytaj e-wydanie »