Stawka jest całkiem spora. Bo mimo dużych kosztów (za prawa do turnieju w Polsce trzeba zapłacić minimum milion złotych), to na organizacji turnieju Grand Prix wciąż można dobrze zarobić.
Przez lata Polonia cieszyła się z zysków na średnim poziomie 1,5 mln złotych. Nic dziwnego, że Bydgoszcz chce znów gościć uczestników mistrzostw świata. Nie ma się też co dziwić, że ma konkurencję.
Wyliczają wady
Wyższą ofertę finansową złożyli do BSI częstochowianie. Nerwowo zareagowali więc na nieoficjalne wieści, że do kalendarza rozgrywek na razie wpisano Bydgoszcz.
Ireneusz Winiarski, przewodniczący rady nadzorczej CKM Włókniarz, w rozmowie z portalem sportowefakty.pl wyliczył wady organizacji turnieju nad Brdą: - Tamtejszy stadion wymaga kapitalnego remontu. Widoczność zwłaszcza na wirażach jest kiepska, gdyż odległość trybun od toru jest spora. Troszeczkę się cywilizacyjnie cofamy - przekonywał. Chwaląc równocześnie warunki do organizacji zawodów w Częstochowie; zmodernizowany stadion, początek remontu parku maszyn, halę widowiskowo-treningową i tor sprzyjający walce.
- Na południu Polski dawno nie rozgrywano rundy Grand Prix - dodał w rozmowie z portalem. - Mamy tutaj wiele ośrodków. Poza Częstochową jest Tarnów, Rzeszów, Wrocław, Kraków, Opole, czy Rybnik. Kibice z tych miast mieliby zdecydowanie bliżej do nas na Grand Prix niż do Bydgoszczy. Gwarantuję, że zadbalibyśmy o to, by wszyscy zakochali się w naszym turnieju, łącznie z BSI.
Częstochowski klub o wsparcie zwrócił się także do kibiców. Na swoim profilu na facebooku zamieścił sondę. I zaprosił fanów z całej Polski do głosowania za organizacją turnieju na stadionie Włókniarza.
Licytować się nie będą
Częstochowianie swojej szansy upatrują w tym, że władze Bydgoszczy nie mają jeszcze podpisanej umowy z BSI. A samo wpisanie Bydgoszczy do kalendarza niczego nie przesądza.
Dlatego nawet w bydgoskim ratuszu nikt niczego nie potwierdza. - Jesteśmy blisko porozumienia. Ale dopóki jednak nie będziemy mieli podpisanej umowy, niczego nie można być pewnym - skomentował Sebastian Chmara, zastępca prezydenta Bydgoszczy.
Pewne jest, że nasze miasto nie podbije stawki za prawa do turnieju i nie będzie uczestniczyć w ewentualnej licytacji.
Czytaj e-wydanie »