Grom Osie - Mień Lipno
Grom Osie - Mień Lipno 1:0 (0:0)
Bramka: Mateusz Waśkowski (47)
GROM: Mielcarski - Graczyk, Środa, Paczkowski (22. Talaśka/85. Bettka), Walda - Osiński, Miedziński - Wasiak, Grzywaczewski (68. Łytkowski), Waśkowski - Piskorski (74. Siekirka)
MIEŃ: Ziemiańczyk - Gracyk, Serafin, Krasucki, Zaborowski - Gajda, Trejda, Budziński (75. Ł. Markowski), Gołębiewski (70. Kępiński) - Kotkiewicz (55. Strużyna), Szychulski.
Mień Lipno po odejściu wielu kluczowych graczy miała wiosną być dostarczycielem punktów. Tak przynajmniej prorokowali niektórzy. Tymczasem mecz w Świeciu pokazał, że wcale tak nie musi być. Gdyby w 6. minucie Michał Trejder wykorzystał sytuację sam na sam z Robertem Mielcarskim losy spotkania mogły potoczyć sie całkiem inaczej. Osianie do przerwy mieli duże problemy z wypracowaniem sobie sytuacji strzeleckich. Pierwszy celny strzał oddali dopiero w 26. min., lecz spokojnie obronił go Andrzej Ziemiańczyk. Bramkarz Mieni klasę pokazał w 39. min., gdy obronił rzut karny. Niefortunnym jego wykonawcą okazał się Arkadiusz Piskorski. Poza tym w 1. części chrapkę na gola z rzutu wolnego miał Daniel Grzywaczewski, lecz raz posłał futbolówkę nad poprzeczką, a raz jego strzał efektową paradą obronił doświadczony golkiper. Zawodnicy z Lipna mieli w pierwszych 45 minutach kilka rzutów rożnych, ale poważniej nie zagrozili po nich Mielcarskiemu.
Zaraz po przerwie osianie objęli prowadzenie. Z lewej strony piłkę wzdłuż bramki dośrodkował Piskorski, a akcję na długim słupku skutecznie zamknął Mateusz Waśkowski. Później Grom miał okazje, by postawić kropkę nad "i". Jednak nie wykorzystali ich Adrian Talaśka, Arkadiusz Piskorski, Mateusz Waśkowski i Piotr Siekirka. Brakowało precyzji lub na posterunku był golkiper Mieni. Goście w tej części nie oddali żadnego celnego strzału. Jednak ambitnie do końca walczyli o remis. W doliczonym czasie gry po rzucie wolnym nad poprzeczką główkował Jarosław Kępiński.
Dodajmy, że goście ostatnie 7 minut grali w osłabieniu, bo czerwoną kartkę za obrażenie kibica dostał Dawid Gracyk.