Pogoda dopisała i na widowni, na dziedzińcu ratusza mogli zasiąść miłośnicy muzyki elektronicznej, kojarzonej z tą, jaką tworzył przed laty słynny Jean-Michel Jarre.
Marek Biliński jako pierwszy w Polsce i w naszej części Europy poszedł jego śladem. Dawał wielkie koncerty plenerowe w Szczecinie czy Krakowie, które oglądało łącznie około 50.000 widzów. Do dziś ceniony za bestsellerowe nagrania (jak "Ogród króla świtu") czy wideoklipy ("Ucieczkę z tropiku' telewidzowie uznali za najlepszy klip w 1984 r). Ma na swoim koncie złote płyty, występy w Europie zachodniej (sporo m.in. w Niemczech) i muzykę napisaną do filmów.
Kilkudziesięciu tysięcy widzów nie było w sobotni, pogodny wieczór na dziedzińcu ratusza w Grudziądzu, ale występ Marka Bilińskiego zrobił wrażenie. Sceneria - wśród zabytkowych murów, pod gwieździstym niebem, w różnobarwnych światłach reflektorów, zrobiła swoje.
Publiczność wysłuchała muzyki, jaką u nas rzadko się prezentuje.