Nie proszą o wiele. Chcą mieć tylko święty spokój. Twierdzą, że jest możliwy pod jednym warunkiem: trzeba wykwaterować dwie czarne owce.
Chodzi o sąsiadów, którzy zajmują mieszkania nr 11 i 12. Są w podobnym wieku, obaj nadużywają alkoholu i są "amatorami" libacji.
Sąsiedzi zamieniają im dom w melinę. Lokatorzy kamienicy przy Mickiewicza są bezradni
- Jednym słowem: margines - twierdzi Gabriela Lubańska z parteru.
Zdaniem lokatorów, mężczyzn łączy jeszcze jedno: stwarzają niebezpieczeństwo. Ten spod 11 urządził sobie w swoim mieszkaniu prawdziwą melinę.
- Swego czasu, nie miał zainstalowanej muszli klozetowej. Szczury wychodziły z kanalizacji i biegały po jego mieszkaniu - dodaje Lubańska. Pani Małgorzata uzupełnia, że lokal sąsiada to skansen brudu i źródło fetoru. - Roznosi się on po klatce schodowej. Przestałam ją myć - mówi kobieta.
Kilku lokatorów złożyło swe podpisy pod prośbą o pomoc, która kilka dni temu została złożona w grudziądzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej. Adela Jarosz z Sanepidu: - Jesteśmy w kontakcie z administracją. Czekamy na informację w sprawie podjętych działań. Potem będziemy się zastanawiać co zrobić dalej ze sprawą.
W rozmowie z reporterem "Pomorskiej", mężczyzna zajmujący mieszkanie nr 11 przekonywał, że nie chce przeszkadzać sąsiadom i chętnie się wyniesie. - Wystarczy mi pokój z kuchnią - twierdzi.
Może być wielkie bum
Jak mówią mieszkańcy, bomba tyka również u lokatora spod 12. Przekonują, że to człowiek nieobliczalny, który jest zdolny wysadzić cały budynek w powietrze. - Straszył, że odkręci butlę gazową i zrobi wielkie bum - twierdzi Lubańska.
Sprawę znają pracownicy Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Nieruchomościami.
- Spółka wobec obu lokatorów podejmuje działania eksmisyjne zmierzające do opuszczenia, opróżnienia i wydania przez nich lokali - informuje Zenon Różycki, prezes MPGN.
Dodaje jednak, że spółka w imieniu miasta ma obowiązek zapewnić mieszkania socjalne eksmitowanych lokatorom.
- W związku z tym rozwiąże to problem tylko w danym budynku, przenosząc zagrożenie w inne miejsce - twierdzi Różycki.
Jeśli chodzi o gryzonie, to po każdym sygnale, MPGN wysyła na miejsce firmę, która przeprowadza deratyzację.
Czytaj e-wydanie »