Do redakcji "Pomorskiej"codziennie dzwonią mieszkańcy i wskazują miejsca, w których gromadzą się wandale. Zdaniem Stefana , emeryta z Tarpna w ciągu kilku ostatnich miesięcy bardzo niebezpiecznie zrobiło się przy ulicy Poniatowskiego.
Mężczyzna przekonuje, że wyrostki zbierają się przy garażach, piją alkohol, a potem szaleją.
- Takie watahy są co najmniej dwie - twierdzi emeryt. Bazgrają po ścianach bloków, które zostały wyremontowane. Nie ma na nich rady.
Lokator przekonuje również, że "watahy" znęcają się nad... zwierzętami.
Ktoś powiesił kota
- Znajoma wyprowadza swojego psa na zarośnięte drzewami pagórki za garażami. Znalazła tam martwego kotka, miał na szyi pętlę - przekonuje mieszkaniec Tarpna.
Z plagą łobuzów bazgrających ściany problem mają również lokatorzy z osiedla Lotnisko.
Maria która wczoraj zadzwoniła do "Pomorskiej" twierdzi, że zamalowywanie napisów przestaje mieć sens, bo co chwila powstają następne.
Niszczą przystanek
Mieszkanka Lotniska twierdzi również, że wandale systematycznie niszczą przystanek autobusowy przy szpitalu w Węgrowie. Wybijają szyby i piszą po wiacie.
Jan Przeczewski, komendant straży miejskiej zapewnił, że municypalni zajmą się zgłoszonymi przez nas sprawami.
- Zrobimy to chociażby w ramach akcji "blokers", którą realizujemy razem z policjantami - twierdzi Jan Przeczewski.
O tej akcji "Pomorska"już informowała. W każdy weekend dwa specjalne patrole jeżdżą po mieście i wyłapują wandali, którzy piją alkohol na klatkach schodowych i ulicach.
