Kamienica, w której mieszka pan Jerzy nie należy do tych "reprezentatywnych" w Grudziądzu. Po wejściu, klatka schodowa też odpycha. Na półpiętrze toaleta... Wchodzę wraz z sąsiadkami do mieszkania pana Jerzego. Od razu odrzuca i fetor i sterty przeróżnych śmieci. Dwa pokoje, kuchnia zawalone wszystkim czym tylko się da: od starych, zdezelowanych mebli, sprzętów agd, odpady po jedzeniu. Dosłownie wszystko!
- Pije pan? - pytam starszego mężczyzny siedzącego na skrawku starej kanapy, bo na większej jej części zalegają śmieci. - Trochę pije... - przyznaje. - A z czego się pan utrzymuje? - dociekam. - Emeryturę mam - odpowiada 63-latek.
Chciałby pan wyjść z tego syfu i żyć jak człowiek?
- Chciałby pan wyjść z tego syfu? - zadaję kolejne pytanie. - No na pewno dobrze byłoby to uporządkować. Nazbierało się tego od kilku lat. Jak matka żyła, to tak nie wyglądało, a po jej śmierci to się pogorszyło.
Sąsiadki błagalnie zwracają się do pana Jerzego: - Za ścianą są dzieci. Jest ciepło, będą chorować, bo przejdzie to przez ścianę! - mówią panie Dagmara i Daria. I dodają: - Wylewamy na naszym piętrze domestos i inne środki żeby jakieś robactwo nie wytępić, żeby "zabić" ten smród. Dwa razy w niedługim okresie czasu była tutaj policja, bo latał na golasa po klatce. Sikał gdzie stał. Nie mamy już siły. Chcieliśmy mu pomóc, dać mu miskę z wodą żeby się chociaż umył, bo nie ma wody ani w mieszkaniu ani w toalecie na półpiętrze to zostałyśmy wyzwane od różnych. Nie chcemy żyć z kimś takim przez ścianę! Jest lato, przecież to śmietnisko zaraz zacznie "chodzić", coś się tu prędzej czy później zalęgnie.
Sąsiadki o tym co się dzieje za ścianami ich lokali mieszkalnych zawiadamiały i administrację, czyli Miejskie Przedsiębiorstwo Gospodarki Nieruchomościami, miały też telefonować do Sanepidu. Dzielnicowemu też obca ta sprawa nie jest, bo bywał tutaj - twierdzą panie Daria i Dagmara. Niestety, żadna ze służb dotąd nie podjęła skutecznych działań! - Śmieci przybywa, a sąsiad staje się coraz bardziej uciążliwy - twierdzą. - My już jesteśmy na skraju wyczerpania.
MPGN czeka na pieniądze na uprzątnięcie w domu pana Jerzego. MOPR nie wyda pozytywnej decyzji
Jak się potwierdza, o sytuacji wiedzą urzędnicy MPGN-u, ale czekają... na co? A na to, żeby Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie w Grudziądzu wypłacił panu Jerzemu zasiłek celowy na "uprzątnięcie" śmieci. MOPR absolutnie się na to nie zgadza.
Jagoda Szczerbowska, asystentka zarządu MPGN informuje że administrator budynku w asyście pracownika MOPR (przyp. red. 18 maja) podjęli czynności na budynku. - Lokal jest zdewastowany oraz znajduje się w nim dużo śmieci - o ustaleniach mówi Jagoda Szczerbowska. I kontynuuje: - Na prośbę pracowników lokator wyraził zgodę na uprzątnięcie zalegających śmieci w lokalu przez MPGN.
Jak dodaje Jagoda Szczerbowska z MPGN-u, dodatkowo podczas spotkania z pracownikiem MOPR ustalono, że pan Jerzy "otrzyma zasiłek celowy z MOPR na pokrycie kosztów uprzątnięcia".
Gdy "Pomorska" chciała potwierdzić te ustalenia, okazało się że pracownicy MOPR-u mają odmienne zdanie. - Ten mieszkaniec ma jak na warunki grudziądzkie wysoką emeryturę, nie ma na niej żadnych obciążeń - wyjaśnia Małgorzata Suchomska z MOPR-u. - Wniosek o wypłatę takiego zasiłku wpłynął do nas na początku lipca. Będzie on rozpatrzony na niekorzyść tego pana. Nie może być tak, że człowiek który ma swój dochód i to nie mały będzie wspierany finansowo z pomocy społecznej w dodatku na coś do czego sam doprowadził. My mamy innych, naprawdę potrzebujących ludzi.
Dodajmy, że z informacji pracownika MOPR-u wynika też, że mężczyzna nie pobiera żadnych świadczeń, nikt też ani z sąsiadów, ani administracji - MPGN-u nie złożył wniosku do miejskiej komisji rozwiązywania problemów alkoholowych o jego leczenie.
Z kolei Jagoda Szczerbowska z MPGN-u poinformowała, że spółka czeka na informację z MOPR-u czy pan Jerzy otrzyma środki finansowe na uprzątnięcie...
