GRUDZIĄDZ - KUŹNIA PILOTÓW
GRUDZIĄDZ - KUŹNIA PILOTÓW
To właśnie w Grudziądzu istniała Wyższa Szkoła Pilotów (1921-1925), a później słynna "Szkoła Orląt" czyli Oficerska Szkoła Lotnictwa (1925-1927), przeniesiona do Dęblina. Była też ceniona Lotnicza Szkoła Strzelania i Bombardowania (1928-1939). Ich absolwenci bohatersko walczyli m.in. w powietrznej bitwie o Anglię.
Fundacja miała przywrócić Grudziądzowi chwałę lotnictwa. O konnicy się bowiem pamięta, a o kawalerii podniebnej - znacznie mniej.
- Powołaliśmy Fundację, aby utworzyć izbę pamięci lub dział miejscowego muzeum, w którym znalazłyby się dokumenty, zdjęcia czy sprzęt samolotowy, przedstawiające tę wspaniałą przeszłość - tłumaczy prezes Łucja Kaczorek - jednak
napotykamy na trudności.
Mamy pomieszczenia w Lisich Kątach, przeznaczone na izbę pamięci, ale wymagają one remontu. Sprawdziłam, że z funduszy unijnych na remont pieniędzy nie dostaniemy. Na imprezy czy akcje propagujące dziedzictwo kulturowe - tak. Tylko jak możemy coś organizować, nie mając bazy?
Członkowie Fundacji na Rzecz Tradycji Lotnictwa Polskiego spotykają się w różnych miejscach. Ostatnio w Ognisku Pracy Pozaszkolnej. Pomoc w tworzeniu izby pamięci deklarowali wiekowi już, grudziądzcy piloci. Posiadają w domowych archiwach bezcenne zbiory i obiecywali przekazanie eksponatów. Jednak kilku z nich ostatnio zmarło.
- Przyjęliśmy w ub.r. uchwałę, by jedno z nowych rond nazwać Rondem im. Lotników Grudziądzkich - dodaje Łucja Kaczorek. - Zaproponowaliśmy to władzom miasta. Nie spotkało się z akceptacją. Jest kryzys. Firmy chcą przetrwać. Coraz trudniej wyprosić jakiekolwiek fundusze na działalność.
Wobec tego dziś na zebraniu padnie propozycja zawieszenia lub likwidacji Fundacji.
Nie wykorzystują wszystkich możliwości
Wiceprezydent Grudziądza Mariola Sokołowska jest zaskoczona: - Uczestniczyłam w zebraniu członków tej Fundacji w ubiegłym roku. Przecież miasto realizuje uchwałę tej organizacji w sprawie utworzenia klasy lotniczej w grudziądzkim liceum. Taka klasa powstała. Udostępnialiśmy tej Fundacji refektarz na posiedzenia. Nikt nam nie zgłaszał zagrożenia, że Fundacja się nie utrzyma. Są wśród jej członków dwaj grudziądzcy radni, którzy wiedzą, jak pozyskiwać fundusze dla organizacji pozarządowych. Niestety, nie wpłynęły do Ratusza, tak jak od innych stowarzyszeń, wnioski do konkursów na akcje czy imprezy, a to podstawa do przyznania samorządowych pieniędzy.
Kto o nich słyszał?!
Jeszcze bardziej zdziwiony jest przewodniczący komisji kultury i sportu Rady Miejskiej Ryszard Szczepański: - Pierwsze słyszę, że taka fundacja istnieje! Co tydzień mamy w ratuszu dyżury. Nikt z tej fundacji się do nas nie zgłosił, a są pewne możliwości pozyskania środków.
W Ratuszu tłumaczą, że miasto nie może organizacjom remontować siedzib. Pomaga, dopłacając tylko do części działalności, ale trzeba złożyć wniosek. Jest też w mieście przedstawicielstwo Urzędu Marszałkowskiego, które może pomóc.