https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Grudziądz. Oskarek ma szansę odzyskać wzrok

Przemysław Decker
Za kilka dni chłopczyka czeka zabieg drugiego oka. - Wierzymy, że wszystko pójdzie dobrze - mówią Dorota Szmelter (z prawej) i jej matka Henryka.
Za kilka dni chłopczyka czeka zabieg drugiego oka. - Wierzymy, że wszystko pójdzie dobrze - mówią Dorota Szmelter (z prawej) i jej matka Henryka.
- Kamień spadł mi z serca! - cieszy się Dorota Szmelter. Operacja jej synka się udała. Jest nadzieja, że będzie żył normalnie

Na twarzy Doroty Szmelter, matki niemowlaka znowu pojawił się uśmiech. Jest on ostrożny, bo do końca jeszcze nie wiadomo czy dziecko będzie widziało.

W poniedziałek w Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie jedno oko malca zoperował prof. Marek Prost, znany w całym kraju okulista.

Zabieg trwał tylko nieco ponad godzinę, ale pani Szmelter czas oczekiwania płynął bardzo powoli. Brała pod uwagę najczarniejszy scenariusz.

- Bardzo się denerwowałam. Bałam się, że operacja się nie uda, a Oskarek będzie niewidomy - podkreśla kobieta.

Odzyskała nadzieję

Na szczęście, zabieg przebiegł po myśli medyków. Malcowi wszczepili specjalne taśmy, które mają powstrzymywać siatkówkę oka przed odklejaniem się.

Czy to nowatorskie rozwiązanie zda egzamin, będzie wiadomo dopiero za kilka miesięcy. Jest w każdym razie na to duża szansa, a matka nawet nie chce myśleć, że może stać się inaczej.
6 września Oskarka czeka następny zabieg.

Medycy będą próbowali pomóc też drugiemu oku. Jest ono w znacznie gorszym stanie.

Oba zabiegi finansuje Narodowy Fundusz Zdrowia. Pani Dorota nie miała jednak pieniędzy żeby dojechać do Warszawy. Rodzice nie mogli jej pomóc, bo sami utrzymują się tylko ze skromnych emerytur.

Grudziądzanin, który po skomplikowanej operacji odzyskał słuch, cierpi. Bo ponownie go utracił

Sama by sobie nie poradziła

Kobieta o pomoc poprosiła "Pomorską", a dziennikarze wierząc w otwarte serca Czytelników opisali dramatyczną walkę matki o zdrowie swojego dziecka.

Od ubiegłego czwartku, bo wtedy ukazał się pierwszy artykuł, mieszkańcy Grudziądza i okolic, spontanicznie każdego dnia przynosili do naszej redakcji pieniądze dla Oskarka.

- Wiem, co to znaczy w biedzie. Sam nie mam dużo, ale dzielę się tym, co mam - mówił emeryt, który przekazał aż 500 złotych!

W sumie przez tydzień uzbierało się 1.950 złotych. Część pieniędzy pani Dorota odebrała w ubiegłym tygodniu, resztę wczoraj.
- Jeszcze raz z całego serca dziękuję. Bez pomocy Czytelników "Pomorskiej" bym sobie nie poradziła - nie ukrywa matka.

Oskarek urodził się w szóstym miesiącu ciąży. Następnych pięć miesięcy spędził w inkubatorze. Kiedy wyszedł ze szpitala, jego matka usłyszała od medyków, że być może do końca życia nie będzie widział. Malec nie ma jeszcze do końca wykształconych płuc, dlatego potrzebuje całodobowej opieki. Żeby mu ją zapewnić Dorota Szmelter musiała zwolnić się z pracy.

Udostępnij

Czytaj e-wydanie »

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

m
majowy
Najprawdopodobniej w inkubatorze nie zakryli Mu oczu. Tlen, który jest podawany w inkubatorze, niszczy oczy. Mój syn też urodził się za wcześnie, też leżał w inkubatorze, i też ma zniszczone oczy. Na jedno nie widzi, drugie też jest chore. Typowe zaniedbanie personelu szpitala. Szkoda dzieci...
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska