Powoli, ale poziom lustra wody opada. Wszystko zależy od tego, czy większa fala nie nadejdzie od strony włocławskiej tamy. Na razie mamy tendencję spadkową.
- Jeszcze około dwóch, a może trzech tygodni woda będzie spływać z naszych obiektów - mówi zmartwiony prezes Klubu Wioślarskiego Wisła Henryk Wichrowski - zdążyliśmy wynieść z dolnych części budynku sprzęt i rzeczy nieprzymocowane do ścian. Zostały jednak nowoczesne urządzenia sportowe, których w biegu wymontować się nie da. Na dolnej kondygnacji woda stoi aż po sam sufit. Zalane są dwie siłownie, kotłownia i podpiwniczenie. Jestem prezesem od 12 lat, a w zarządzie klubu działam 52 lata. Nie pamiętam od 50 lat takiego zatopienia! W dodatku w tym roku to już druga powódź, która nęka nasz klub. Poprzednia była 6 kwietnia, ale nie tak tragiczna.