- Młodzi ludzie, jeśli zdobędą wykształcenie, uciekają ze wsi. Pan, z dyplomem wyższej uczelni, pozostał w Jabłonowie i mieszka tam do dziś. Nie żałuje pan tej decyzji?
- Absolutnie nie. I namawiam innych mieszkańców wsi, niezależnie od wieku, aby nie uciekali do miasta za wszelką cenę. Małe miejscowości się zmieniają, idą z postępem. Można w nich godnie żyć. Wystarczy śledzić wszystko, co wpływa na rozwój wsi i daje szanse ludziom. To oni sami mają zmieniać swoje miejscowości.
- To słowa, a wiejska rzeczywistość bywa okrutna.
- Urodziłem się w Jabłonowie, skończyłem średnią szkołę rolniczą w Grudziądzu i Akademię Techniczno-Rolniczą w Olsztynie. Nie chciałem z Jabłonowa uciekać. Przeciwnie, prowadzę tu gospodarstwo. I staram się robić to nowocześnie. Nadążać za nowinkami i możliwościami pozyskiwania funduszy z zewnątrz. Mieszkańcy wsi naprawdę powinni takie okazje wykorzystywać. W samorządzie województwa mamy środki na rozwój obszarów wiejskich. Już poszły ogromne pieniądze m.in. na wodociągowanie i wiele inwestycji, które zmieniają nasze wsie nie do poznania. Teraz mamy plan rozwoju internetu bezprzewodowego, który zwiększy dostępność do prowadzenia firm w małych miejscowościach. Chodzi o to, by ludzie zostawali na wsiach i tworzyli tam sieć rozmaitych usług.
- Miasta mają bogatszą ofertę kulturalną. Tam jest inne życie.
- To wszystko jest w zasięgu ręki. W dobie internetu, gdy coraz więcej ludzi ma samochody. Ale co do kultury - to właśnie wsie podtrzymują naszą narodową kulturę, tę ze źródła, prawdziwą, polską. Jakim świętem są dożynki na wsiach, to wręcz wydarzenie patriotyczne. Ile pracy w podtrzymanie tradycji ludowych, folkloru wkładają gospodynie wiejskie czy strażacy! To nasze bogactwo. Jeśli teraz lansujemy polską gęsinę na św. Marcina, to dlatego, aby nie wędrowała najpierw na Zachód, by i tak wrócić do naszego kraju, ale po znacznie wyższej cenie.