Mężczyzna dziś usłyszał zarzut kradzieży. W ręce policjantów wpadł zaś wczoraj. Historia zaczęła się około godz. 15.30. W jednej z bram przy ul. Rybackiej alkohol piło trzech "kolegów". Gdy opróżnili butelkę, postanowili kupić następną.
- Ja stawiam - hojny był jeden z biesiadników. Wyciągnął portfel i zaczął szukać odpowiedniej kwoty.
- I w tym momencie portfel został wyrwany mu przez jednego z pijących - informuje Marzena Solochewicz-Kostrzewska, rzeczniczka prasowa policji.
Co było dalej? Właściciel portfela (były w nim pieniądze i dokumenty) został w bramie, a złodziej wraz z trzecim uczestnikiem libacji - uciekli.
Obrabowany mężczyzna wezwał policję. - Rozmowa z nim była trudna bowiem w organizmie miał ponad 2 promile alkoholu - dodaje rzeczniczka policji.
Kilka minut później mundurowi zwrócili uwagę na młodego mężczyznę, które wyskoczył przez okno jednej z pobliskich kamienic. Ruszyli za nim w pościg. Gdy został złapany, okazało się, że ma przy sobie skradzione pieniądze.
Później funckjonariusze zajrzeli do mieszkania, z którego w niekonwencjonalny sposób wydostał się "skoczek". Tam spotkali złodzieja, który wyrwał portfel z rąk kompana od wódki. Dokumenty wrzucił do pieca.
Czytaj e-wydanie »