Narciarze z Grudziądza w Alpach
Grudziądzkie Towarzystwo Narciarskie
Grudziądzkie Towarzystwo Narciarskie
istnieje od 6 lat. W tym czasie miłośnicy białego szaleństwa Grudziądza i okolic byli m.in. we Włoszech, Szwajcarii, Austrii i Francji.
Od kilku lat zrzeszeni w Grudziądzkim Towarzystwie Narciarskim regularnie wyjeżdżają za granicę. W tym sezonie wybór padł na francuskie Alpy. Do kurortu Saint Sorlin d Arves pojechało w tym roku aż 53 narciarzy i snowboardzistów z Grudziądza i okolic.
Co ich ciągnie tak daleko? - Polskie góry też są piękne, ale niestety nie spełniają oczekiwań bardziej zaawansowanych narciarzy - tłumaczy Anna Lisiak, uczestniczka wyjazdu.
Zagraniczne stoki są przede wszystkim lepiej przygotowane. Króluje na nich nowoczesna infrastruktura: szybkie i wygodne wyciągi narciarskie. Tego, niestety , brakuje w wielu ośrodkach w Polsce. A w tych narciarskich zagłębiach, które dorównują zagranicznym standar- dom, panuje niesamowity tłok.
- Tysiące narciarzy na stosunkowo małej powierzchni stoku oznacza stanie w długich kolejkach do wyciągu, a także stwarza większe niebezpieczeństwo podczas zjazdu - tłumaczy Jacek Sawicki, instruktor narciarstwa i prezes towarzystwa.
Duży plus: opłaca się
Nie bez znaczenia są również ceny. Za możliwość zjeżdżania po 20 km tras należy zapłacić w Tatrach ok. 1500 zł (średnia cena tygodniowego pobytu w Zakopanem). 300 kilometrów tras w Alpach to wydatek ok. 100 zł dziennie więcej, a nieporównywalnie większa przyjemność ze zjazdów.
- W Polsce narciarz przeciętnie stoi 10 minut w kolejce do wyciągu, by przez minutę zjechać ze stoku. We Francji czy we Włoszech sytuacja jest zupełnie odwrotna - dodaje Marcin Lisiak, amator snowboardu. - Dlatego warto spędzić nawet 26 godzin w autobusie, by tam dojechać. Do plusów należy zaliczyć także pogodę, która w tym roku wyjątkowo dopisała grudziądzanom. W Alpach nie ma problemu z brakiem śniegu. Tam zima jest zawsze, a szczyty są ośnieżone cały rok. Nie brakuje też słońca.
- Na wysokości 2500 m n.p.m., gdy robiliśmy sobie przerwę podczas zjazdów, wszyscy ściągali kurtki, kładli się na leżakach przy barze i opalali się, patrząc na Mont Blanc - po prostu coś pięknego! - zachwyca się Sawicki.
Język? Żaden problem
- Towarzystwo skupia tak wielu różnych członków, że zawsze znajdzie się ktoś, kto umie się porozumieć po włosku, francusku, niemiecku czy angielsku. W najgorszym wypadku pomagamy sobie gestykulując - śmieje się Sawicki. - W tym roku nie mieliśmy żadnych problemów, gdyż do naszego wyjazdu dołączyła koleżanka mieszkająca od kilku lat we Francji. Grudziądzcy narciarze już myślą o przyszłym sezonie. - Tym razem stawiamy na Włochy - kończy Sawicki.
Czytaj e-wydanie »