Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Grunt to pozytywne myślenie". W męskim świecie Henryka Procka [zdjęcia]

Dariusz Nawrocki
Dariusz Nawrocki
- Grunt to pozytywne myślenie - przekonuje Henryk Procek. Sport zdecydowanie poprawia mu nastrój. Gdy ma doła, podnosi zaciśniętą pięść w geście zwycięstwa. Taki sportowy sposób na lepsze samopoczucie. Przekonuje, że to działa.

Radny powiatowy Henryk Procek tak bardzo angażuje się w promocję sportu i rekreacji w Inowrocławiu, że wielu inowrocławian myśli, iż jest nauczycielem wychowania fizycznego. Nic bardziej mylnego. Uczy techniki i informatyki. Sport jest mu jednak szczególnie bliski od najmłodszych lat.

Byłem najmłodszy na ulicy

Urodził się i przez wiele lat mieszkał w Rojewie. Dorastał w latach 70., gdy polska reprezentacja piłki nożnej świętowała największe triumfy. - Polska reprezentacja grała wtedy genialnie. Miała genialnych zawodników i genialnego selekcjonera - wspomina. Każdy miał wtedy swojego idola na boisku. Mały Henio chciał być jak Grzegorz Lato czy Andrzej Szarmach. Miał jednak problem.

- Byłem najmłodszy na ulicy. Z tego powodu początkowo niechętnie brano mnie do drużyny. Musiałem swoje odczekać, żeby wejść na boisko. Jak w końcu pierwszy raz mnie wpuścili, to do mnie były pretensje po porażce - opowiada. Miał wtedy 5, może 6 lat.

Zobacz również: Co wiesz o Włocławku? Rozwiąż nasz quiz!

Grali na łące, niedaleko zajezdni kolei wąskotorowej. - Bramek nie mieliśmy. Za słupki robiły więc patyki, poprzeczek nie było. Z tego też powodu w trakcie naszych rozrywek często dochodziło do kłótni na temat: był gol, czy też go nie było - wspomina.
Jako nastolatek zaczął grać w Zniczu Rojewo. W jego 19 lat trafił do seniorskiej drużyny. - Pamiętam, że swoje na ławce rezerwowych też musiałem odsiedzieć. To był dobry rocznik. Rywalizacja wśród chłopaków była spora - zdradza.

Wicemistrzostwo Pomorza

Gdy poszedł na studia, na jakiś czas pożegnał się z piłką nożną. Studiował na WSP wychowanie techniczne i wychowanie fizyczne. W AZS Bydgoszcz trenował lekkoatletykę, głównie biegi na 800, 1500 i 3000 metrów.

Największym jego sukcesem było akademickie wicemistrzostwo Pomorza. - Tak nazywał się tytuł, który zdobyłem. Jednak tak naprawdę było to wicemistrzostwo dzisiejszego województwa kujawsko-pomorskiego. Zawodników z województwa gdańskiego i szczecińskiego na tych zawodach nie było - sam skromnie pomniejsza swoje osiągnięcie.

Po studiach kolega znalazł ogłoszenie w prasie o tym, że Szkoła Podstawowa nr 11 w Inowrocławiu szuka nauczyciela. Zgłosił się. Dostał pracę i nieprzerwanie pracuje tu do dziś. Uczy techniki i informatyki. WF-u też uczył, ale tylko przez rok.

To jest wspaniałe

Jest zwolennikiem, a wręcz promotorem aktywnego wypoczynku. - Nie mógłbym leżeć na plaży. Kiedyś próbowałem, ale szybko się zniechęciłem - zdradza. Pływa, biega, jeździ na rowerze, ciągle gra w piłkę nożną. Jest zawodnikiem drużyny Belfer w lidze TKKF. Zimą jeździ na nartach. - Jeżdżę tylko po polskich i czeskich górach, bo są bardziej dostępne dla mnie finansowo - tłumaczy. Uwielbia kajakarstwo. - Już po pięciu minutach spływu człowiek czuje się częścią przyrody. Jest odłączony od problemów dnia codziennego i skoncentrowany na walce z rzeką. To jest wspaniałe. Dzika przyroda człowieka uspokaja i powoduje, że człowiek może poukładać wewnętrznie i na nowo odrodzić - przekonuje z pasją.

Ciągle odnajduje nowe dyscypliny sportu, które go fascynują. Niedawno wkręcił się w jazdę na nartach wodnych. - Zadebiutowałem na jeziorze w Augustowie. Udało mi się poprawnie wystartować i przejechać około stu metrów. To był naprawdę dobry wynik. Potem w Szczecinku zaliczyłem już pełne okrążenie - wyznaje z uśmiechem.

Liga Mistrzów

Z wielką atencją wypowiada się o swojej żonie Aleksandrze. Poznali się na studiach, na zajęciach lekkoatletycznych. - Można powiedzieć, że połączył nas sport. Jest wspaniałą partnerką, która znosi te moje wszystkie pasje i ten cały "męski świat". Mam ogromny szacunek do tego co robi dla mnie i rodziny. Jedyne czego nie mamy dogranego, to wtorki i środy, gdy w telewizji jest Liga Mistrzów - śmieje się. Bywa, że pan Henryk negocjacje wygrywa. Wówczas pokój telewizyjny zamienia się w trybuny największych stadionów Europy. Gdy przegrywa, z kolegami mecze ogląda w jakimś klubie. Panowie, czy to można jednak nazwać porażką? :)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska