Dlaczego, pomimo iż wściekamy się gdy oszukują nas kolorowymi zdjęciami produktów, zbyt dużymi (a w efekcie w połowie pustymi) opakowaniami czy konkursami SMS, istnieje przyzwolenie na oszukiwanie nas w sklepach odzieżowych?
Do rzeczy.
Czytaj też: Made in China. Ciuchy z taką metką będą droższe
Lustro w sklepach odzieżowych, czego pozwolę sobie nie tłumaczyć, ma ogromny wpływ na decyzję konsumenta o zakupie danego produktu (ubrania). W miażdżącej większości przypadków spotkamy się jednak niestety nie z normalnym lustrem, a minimalnie wygiętym. Różnica pomiędzy nimi jest jednak na tyle subtelna, iż często nie zauważamy bezpośrednio takiej manipulacji, a jedynie jej efekty - wyglądamy w nich na węższych, czyli szczuplejszych, niż jesteśmy w istocie.
Czytaj też: Znane sieciowe sklepy kradną zdjęcia internautek. Bezkarnie?
Czy jednak istnieje przepis, mówiący o nieuczciwości takich praktyk? Ano istnieje. Pozwolę sobie zacytować art. 5 ust. 2. pkt 2) oraz ust. 3. pkt 2) ustawy z dnia 23 sierpnia 2007 r. o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym (Dz. U. z dnia 20 września 2007 r.):
2. Wprowadzającym w błąd działaniem może być w szczególności: 2) rozpowszechnianie prawdziwych informacji w sposób mogący wprowadzać w błąd;(...)
3. Wprowadzające w błąd działanie może w szczególności dotyczyć:
(...) 2) cech produktu, w szczególności (...) możliwości i spodziewanych wyników zastosowania produktu, (...) ryzyka i korzyści związanych z produktem;
Czyli: spodziewanym efektem zastosowania produktu (ubrania), po obejrzeniu się w "magicznym lustrze", jest posiadanie mniejszej niż mamy w rzeczywistości dupy. Ewidentne bimbanie sobie z ustawy i, przede wszystkim, z nas, klientów.
Temat chyba wart rozdmuchania. Jak sądzicie, mam rację?
Źródło artykułu: O tym, jak sklepy odzieżowe robią z nas idiotów
