Okazało się jednak, że oskarżony, który przebywa w areszcie śledczym, zamierza dobrowolnie poddać się karze. Dlatego sędzia zarządziła przerwę w procesie i skierowała sprawę do mediacji między oskarżonym a prokuraturą w celu ustalenia wysokości kary dla 44-latka, któremu grozi do ośmiu lat więzienia.
Marek N. prowadził Dom Schronienia dla Potrzebujących i Bezdomnych w Zgierzu. Wśród podopiecznych byli ludzie starsi i schorowani, którym 44-latek nie zapewniał opieki medycznej. Tak twierdzą śledczy, którzy ustalili, że pokoje były ciasne i przeludnione, zaś utrzymanie czystości było na tak niskim poziomie, że w placówce szerzyła się wszawica i świerzb.
Był to prawdziwy dom grozy, który – po doniesieniach medialnych – został zamknięty jesienią 2016 roku, zaś jego 19 podopiecznych przewieziono do szpitali w Zgierzu i Łodzi. Większość z nich była wychudzona i schorowana. Jedna z kobiet zmarła tuż po odebraniu ją przez rodzinę.
Według prokuratury, wśród pokrzywdzonych jest pewna kobieta. Do Domu Schronienia w Zgierza trafiła razem z matką, która wkrótce zmarła. Aby pokryć koszty pogrzebu Marek N. nakłonił córkę zmarłej do sprzedaży mieszkania. Kobieta sprzedała lokal za 108 tys. zł nabywcy, który zaledwie po kilku dniach sprzedał go z... 30-tysięcznym zyskiem. Oskarżony przejął od córki zmarłej 8 tys. zł na pokrycie kosztów pogrzeby, które zostały zawyżone. Ponadto – wykorzystując upoważnienie otrzymane od pokrzywdzonej - dokonywał kolejnych wypłat z jej konta.
CZYTAJ WIĘCEJ: Horror w Zgierzu. Pacjenci umierali, byli odwodnieni i niedożywieni