Piękna wieś, a w jej sercu kościół z 1901 roku, budowany przez wspólnotę protestancką. Proboszcza nie ma tu na stałe, dojeżdża z Lubostronia. To ks. Łukasz Staniszewski, pełniący posługę w tych miejscowościach od 20 sierpnia 2018 roku.
Ludzie we wsi mają zapał. To było widać w ubiegłą niedzielę. Są otwarci, życzliwi, chętni do współpracy. Ale i robią to dla siebie, by się spotkać, pobawić, a przy okazji pomóc. Kościół, w sensie modlitewnych spotkań, ale i zabytku, traktują niczym swój. I chcą, by z ich wsparciem wypiękniał.
Stąd też inicjatywa. Bo podczas festynu zbierano pieniądze także na ratowanie świątyni.
- Zebraliśmy 3400 złotych - mówi ks. Staniszewski. - Około tysiąca złotych pójdzie na cele charytatywne, reszta na ratowanie obiektu.
A jest tu co robić. - Wcześniej udało nam się po części zrewitalizować cmentarz. Czyściliśmy stronę ewangelicką, między innymi po nawałnicy, zostało do zrobienia ogrodzenie - opowiadają pani Mirka i ks. Łukasz. - Udało się też dokonać naprawy i montażu witraża za ołtarzem, który został uszkodzony podczas wichury w 2017 roku. Prace naprawcze kosztowały 27 tysięcy złotych, wykonała je firma z Lubonia pod Poznaniem. Teraz przed nami nowe zadania, m.in. przygotowanie salki parafialnej w pomieszczeniu po kostnicy. Będzie się tu jednocześnie mieściło biuro parafialne i miejsce noclegowe dla proboszcza. Wreszcie w planach jest też wybudowanie normalnej toalety dla parafian, w miejsce tzw. wychodka.
Jak się dowiedzieliśmy, plebanii w Jabłówku nie ma - była wcześniej sprzedana, stąd chociaż potrzeba salki i biura parafialnego, by mieszkańcy, chcąc coś załatwić, nie musieli jeździć do Lubostronia.
Jeśli chodzi o niedzielny festyn, jeszcze nie przebrzmiały echa jego organizacji. - Przed nami podziękowania dla sponsorów, wszystkich zaangażowanych - mówi pani Mirka. - A było tych osób naprawdę sporo.
- Wymienię Marcina Majchera, kucharza na co dzień pracującego w restauracji Pan Tadeusz w Osielsku pod Bydgoszczą, który przygotował dla wszystkich grochówkę. Nasi panowie serwowali kiełbaski z grilla, były fanty, pyszne ciasto. Hitem okazały się przejażdżki bryczką, która przyjechała z Lubostronia.
- Na licytacji, którą prowadzili Ania Jarecka i Artur Jakubowski, sprzedaliśmy rower, śpiwór, obraz, koc, a nawet... ogórki kiszone. .
- Przyjechała straż pożarna, był kurs udzielania pierwszej pomocy, odwiedzili nas motocykliści. Zaśpiewał "Zepsół M" z Barcina, piosenki ludowe zaprezentowała pani Ania, wystąpiły też Ania i Jagoda Wesół z Gąbina. Ciekawostką był ponadto wylicytowany przelot motoparalotnią. A na koniec jej właściciel, Sławomir Niedbalski, przeleciał nad głowami uczestników imprezy, zrzucając dla dzieci paczuszki z cukierkami.
Jak zapowiedział proboszcz- ks. Łukasz, już są rozmowy o kolejnej imprezie. Tym razem będzie to Święto pieczonego jabłka i ziemniaka. - Prawdopodobnie tę imprezę zrobimy w połowie września, przy tym również celem będzie wsparcie remontu kościoła.
