To prawda, że zaczęła pani trenować... z nudów?
Można tak powiedzieć.
To jak to było z tym trenowaniem?
Odbijałam trochę jako dziecko. Kiedy poszłam do szkoły zawodowej, mój nauczyciel wychowania fizycznego zapytał, czy chcę się nauczyć grać. Powiedziałam: „No dobra, spróbujemy...”. I tak to się zaczęło.

Wiem, że zajmowała się pani i tenisem stołowym, i bieganiem. Dlaczego wygrał tenis?
Bo zaczęłam wygrywać częściej niż w bieganiu. Poza tym tenis stołowy sprawiał mi większą frajdę, polubiłam ten sport, zawsze to była jakaś zabawa. Później szło mi coraz lepiej, coraz lepiej i tak już zostało.
Myślałem, że wybrała pani tenis stołowy dlatego, że to mniej wyczerpujący sport niż bieganie.
Też można tak powiedzieć. To zależy, kto jak gra. Niektórzy na przykład grają bardzo szybko, a ja gram wolniej i aż tak się nie męczę.
Z jakimi nadziejami wybiera się pani do Tokio?
Mam nadzieję, że znów zdobędę złoto. Ciężko trenuję, naprawdę bardzo ciężko. Ostatnio nawet powiedziano mi, że nigdy w życiu jeszcze nie grałam tak, jak w tej chwili - taką mam formę! Mocno się rozwinęłam.
Kamila Kubas ze Startu Zielona Góra: Nawet brązowy medal w T...
Trudno było wywalczyć kwalifikację paraolimpijską?
Można powiedzieć, że zawsze jest ciężko, bo mamy taki ranking, w którym jest tylko osiem dziewczyn z mojej klasy. Ja akurat byłam szósta, bo ostatni turniej mnie uratował. Gdyby nie to, grałabym w kolejnym turnieju, który musiałabym wygrać, żeby lecieć do Tokio.
Igrzyska paraolimpijskie zostały przesunięte o rok. Czy ta decyzja miała wpływ na pani formę, na to, jak się pani przygotowywała?
Myślę, że więcej, intensywniej trenowałam. Jak przełożyli igrzyska o rok, to bardziej wzięłam się za siebie i można powiedzieć, że są efekty. Myślę, że dobrze gram.
Czyli wyszło tak, że miała pani dodatkowy czas na zbudowanie lepszej formy.
Dokładnie tak.
Czego życzyć pani przed występem w Tokio?
Złotego medalu. I zdrowia.
Obejrzyj wideo: Trzciel. Powitanie zapaśnika Tadeusza Michalika, brązowego medalisty igrzysk olimpijskich w Tokio
