Niektórzy z nas mają jeszcze gorszy wybór: muszą się zdecydować, kogo w rodzinie leczyć, a kto się bez leków obejdzie.Ten problem dotyka szczególnie te domy, w których żyje kilka przewlekle chorych osób.
Chore rodziny
Barbara ze Świecia: - W naszym domu cztery osoby chorują na astmę. Z mężem mamy po 450 zł. renty. Po ostatniej podwyżce cen przestaliśmy się leczyć, żeby chociaż dzieci miały lekarstwa.
Emerytka z Grudziądza: - Oboje z mężem chorujemy. Ja na serce, osteoporozę, mąż też zmaga się z wieloma dolegliwościami. Oboje pracowaliśmy w Stomilu, nic dziwnego, że teraz dręczy nas tak wiele chorób, w tym astma i alergia. Do tej pory wydawaliśmy 150 złotych na leki, teraz płacimy w aptece 300 złotych. Niewiele zostaje nam na życie. Będziemy rezygnować z niektórych lekarstw, żeby móc się jakoś utrzymać. Co ma być, to będzie.
Stanisław z Aleksandrowa Kuj.: - Nie chodzi o podwyżkę, tylko, że lekarstwa w ogóle są za drogie.
Robert z Bachorców: - Mamy dziecko chore na epilepsję. Przedtem leki były bezpłatne, teraz płacimy 150 zł. Z jednej renty utrzymujemy całą rodzinę. Połowę z tego wydajemy na leki całej rodziny, a i tak nie wykupujemy wszystkich. Żona zrezygnowała z leczenia nadciśnienia. Czuje się gorzej, ale dziecko przynajmniej jest pod nadzorem.
Zawiedzione nadzieje
Diabetycy są rozczarowani decyzjami ministra. Obiecał bowiem, że ich choroba nie będzie więcej kosztować. Okazało się, że jest inaczej.
Stanisław ze Złotnik Kujawskich:- Minister twierdził, że ani paski, ani insulina nie będą droższe. To nieprawda. Jeszcze w marcu zapłaciłem za insulinę 5 zł za dwa opakowania, teraz 23 złote za jedno. Taniej więc nie jest.
Robert z Bydgoszczy: - Muszę kupić leki na astmę, bo jak ich nie zażyję - uduszę się. Kiedyś ceną mojego bezpieczeństwa było 2,5 zł. Teraz za życie w fiolce płacę cztery razy więcej..
Halina z Włocławka: - Mam syna chorego na cukrzycę, bierze dwa rodzaje insuliny. Za jedną płacimy o 10 złotych drożej, za drugą 18 złotych więcej. Podobnie z paskami do glukometrów - minister obiecywał, że nie będą droższe. Na leczenie syna wydaję teraz około 200 zł miesięcznie, a mam 400 zł renty.
Bogdan z Bydgoszczy:- Moja żona zrezygnowała dla mnie z leków. Jestem cukrzykiem, a leki podrożały. Ona choruje na nadciśnienie i jakoś sobie bez leków radzi. Tylko jak długo?
Stefan z Jaksic: - Mam chorobę wieńcową, zażywam lek za 28 zł. Kiedyś płaciłem za niego 7 zł. Nie ma zastępnika, a mnie nie stać na walkę z chorobą. Czuję się jak człowiek poddawany eutanazji.
Hanna z Grudziądza:- Minister mówi, że cukrzycy zużywają za dużo pasków. Ale czy moja córka jest masochistką i dla przyjemności się kłuje? Taniej może być, oczywiście, dajcie nam szkodliwą insulinę zwierzęcą, może oślepniemy, ale będzie niedrogo. I strzykawki szklane do wygotowania.
Jan z Grudziądza: - Białe nie jest czarne, panie ministrze, a droższe nie jest tańsze. Insulina kosztowała do tej pory 15 złotych, teraz 42,8 zł.
Bez wyjścia
W bardzo złej sytuacji są nawet osoby nieźle zarabiające, które choroba zmusza do kolosalnych wydatków.
Roman z Bydgoszczy: - Mam zwyrodnienie kolan. Jedna seria zastrzyków, jeszcze w marcu, kosztowała 170 zł, a pacjent płacił połowę tej kwoty. Teraz lek podrożał do 250 zł. Tymczasem alternatywą jest całe życie o kulach. Jak tu wybierać?
Maria z Torunia: - Ortopeda źle złożył mi złamaną rękę. Za jego błąd zapłaciłam straszliwą, przewlekłą chorobą - nie mogę ruszać palcami. Kiedyś zastrzyki, które miały usprawnić mi dłoń, kosztowały około 43 złotych, teraz muszę zapłacić za nie około 170 zł - zależnie od apteki. Mam 660 zł emerytury. Zrezygnowałam z leczenia. Bo innego, tańszego leku nie ma. Dlaczego nikt się za nami nie wstawi?
Stanisław z Nakła:- Jestem po operacji prostaty. Musze zażywać pewien lek, który do tej pory był bezpłatny. Teraz mam płacić 900 złotych! Lekarze nie znaleźli żadnego tańszego odpowiednika.
Emerytka z Bydgoszczy:- Od podwyżki cen leków muszę za swoje specyfiki na osteoporozę płacić 100 złotych więcej. Kiedyś było sześć tańszych zastępczych lekarstw, teraz jest jedno, ale nie dla mnie. Nie mogą go brać osoby z chorym żołądkiem.
Ci co chwalą
Wśród naszych Czytelników są też osoby chwalące postępowanie ministra zdrowia i dziękujące mu za to, że mniej wydają na leczenie.
Krystyna z Bydgoszczy: -Cieszę się bardzo, bo za krople na jaskrę płacę 20 złotych mniej, dla mnie to kolosalna oszczędność.
Roman z Grudziądza:- Minister powinien przeprowadzić podwyżkę, ale w nieco inny sposób. Nie wybierać sobie za co i o ile trzeba więcej płacić, tylko zrobić po równo. Na przykład wszystkie lekarstwa o 3 proc. Wtedy to by było sprawiedliwe, a nie tak jak teraz.
Tadeusz z Torunia: - Problem cen leków tkwi w lobby lekarzy i aptekarzy, a nie w cenach dyktowanych przez ministra zdrowia. Popieram jego starania, by w końcu unormować ten bałagan.
Jan Michałowski z Bydgoszczy: - Zażywam dwa leki. Jeden staniał ze 129 złotych na 74 zł, drugi podrożał z 13,12 zł na 13,43 zł - taką podwyżkę można znieść.
Danuta z Bydgoszczy ma receptę, jak sobie poradzić z cenami leków: - Mam 72 lata i mnóstwo chorób. Leczę się u wielu specjalistów, nie mam nerki i mam zaawansowaną osteoporozę, byłam leczona radem. Leków nie biorę, tylko ziółka, jak mnie coś boli, masuję sobie to miejsce i powtarzam, żeby przestało. Starzy ludzie są przewrażliwieni, myślą, że im więcej lekarstw zażyją, tym będą zdrowsi, a moim zdaniem trzeba uwierzyć w naturę.
