Podpalił łącznie 6 samochodów. 3 razy podłożył ogień pod sklepy meblowe znajdujące się w centralnej części Rąbina. Próbował spalić żłobek. Wpadł po tym, jak po pijaku z ogniem puścił wycieraczkę leżącą pod drzwiami jednego z rąbińskich bloków. Wykręcił korki i ukrył się w ciemnej piwnicy. Złapał go policjant. Był po służbie, mieszkał w tym budynku.
Podpalił żłobek, sklepy meblowe i samochody. Właśnie wpadł w ręce policji
29-letni inowrocławianin trafił do aresztu tymczasowego, na razie na 3 miesiące. Grozi mu kara do 5 lat pozbawienia wolności.
Do pożarów dochodziło na stosunkowo niewielkim obszarze. Niektórzy mieszkańcy bloków do dziś żyją w strachu. - Do tej pory przed zaśnięciem wychylam się przez okno, by sprawdzić, czy nic się nie pali - wspomina jedna z pań.
Jej sąsiadka ma podobny problem. - Wystarczy, że coś na klatce puknie, a już otwieram drzwi - wyznaje. Obie trzy razy obserwowały, jak z okien pobliskiego pawilonu bucha ogień. - To zostawia w głowie ślad - przekonuje pierwsza z kobiet.
Dotarliśmy do ludzi, którzy znali podpalacza. Okazuje się, że był częstym gościem tej części Rąbina. Odwiedzał bliskiego członka swojej rodziny. Bywa, że przychodził o godzinie 4 nad ranem. Często był pijany. Może nawet naćpany. Siedział na klatce schodowej, pod kaloryferem, spał w piwnicy. - On zawsze lubił ogień. Siedział na schodach do późnych godzin nocnych i bawił się zapalniczką. Raz go nawet przepędziłam, bo bałam się, że parapet podpali - opowiada nasza rozmówczyni.
Inna trochę powątpiewa. - On mi nie pasuje do tych dużych pożarów. Był wandalem. Kopał w drzwi. Dzwonił i uciekał. Mógłby podpalić wycieraczkę, owszem. Ale pawilon? Wątpię.
Jej sąsiadka nigdy nie miała o nim dobrego zdania. - Był niesympatycznym człowiekiem, ale gębę miał anioła. W rozmowie na neutralny temat zawsze był grzeczny. Ma ładną mowę. Mówi cicho, wolno i z takim uśmiechem wrednym.
Jeden z naszych rozmówców wspomina czasy sprzed około 20 lat. - Ten wówczas mały brzdąc podpalił papiery leżące na balkonie. Potem z okna to wszystko obserwował. Już wtedy ogień go fascynował. Gdyby wówczas ktoś się nim zajął, może dziś nie rozmawialibyśmy na ten temat - wspomina.
Czytaj e-wydanie »