- Zadecydował o tym regulamin. Przynęta powinna być zapięta w pysku lub w jej okolicy, a nie w pobliżu grzbietu dorsza - informuje Leszek Orzechowski, wiceprezes Zarządu Okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego, organizator zawodów i ich zwycięzca. - Dopisało mi po prostu szczęście - dodał Leszek Orzechowski.
Z dwóch kutrów
W pierwszym terminie zawody się nie odbyły. Siła wiatru na Bałtyku w skali Beuforta wahała się w od sześciu do ośmiu. Przy tak niepomyślnej pogodzie wędkarze nie utrzymaliby się na pomoście. Dwa tygodnie później pogoda już nie pokrzyżowała planów organizatorom.
Dwa kutry zabrały 29 wędkarzy z Inowrocławia, Mogilna, Pakości i Bydgoszczy. Każdy z nich zaopatrzył się w przynętę dorszową. Po godzinie od wypłynięcia z portu w Darłówku rozpoczęła się 8-godzinna rywalizacja. Ryby łowiono z głębokości 35-40 m. Na pierwszej łodzi 13 dorszy wyłowił Leszek Orzechowski (HSG "Irena" SA). Otrzymał 707 punktów. Drugi był Szymon Kłoczko (Pakość) 318 pkt. Na drugim kutrze triumfował Marcin Głodek (HSG "Irena" SA) 620 pkt. przed Romanem Szewaszewiczem (Bydgoszcz) 290. Piąty był Andrzej Łapiński (Soda Polska), szósty Marek Hanasz (Pakość).
Czarne chmury
Na przyszły rok zaplanowano kolejne zawody. Czy znów dostarczą one niezapomnianych przeżyć wędkarzom? Otóż, nad morskim wędkowaniem pojawiają się czarne chmury. Komisja Europejska ds. Rybołóstwa planuje bowiem włączyć dorsze złowione podczas połowów rekreacyjnych do kwoty powołowej, przyznanej Polsce...