Nim rozpoczęła się dyskusja o bezdomności, Kieraj interpelował do Tomasza Marcinkowskiego, przewodniczącego rady o rozpoczęcie procedury mającej doprowadzić do wygaśnięcia mandatu Marka Bartkowicza. - Pan radny nie tylko nie mieszka już w Inowrocławiu, ale również tutaj nie pracuje - zauważył Kieraj.
Interpelacje do prezydenta
Marcinkowski zwrócił uwagę Kierajowi, że interpelacje może składać do prezydenta
Natomiast radny Bartkowicz rozmawiał z dziennikarzami. Potwierdził, że pracuje w Gnieźnie. W grudniu ub. r. wygrał konkurs i zatrudniony został w tamtejszym ZUS-ie.
- Nie jestem z tego powodu oderwany od inowrocławskiej rzeczywistości. Ja ją czuję i żyję nią cały czas - zapewniał.
Radnego pytano o to, dlaczego spóźnia się na sesje. Odpowiedział: - No cóż. Przed chwilą wszedł na salę obrad radny Zdzisław Błaszak. Spóźnił się dwie godziny.
Bartkowicz dodał też: - W moim nowym miejscu pracy muszę brać urlop, żeby móc uczestniczyć w sesjach.
Na pytanie, czy radny będzie kandydować w najbliższych wyborach, dziennikarze usłyszeli odpowiedź: - Zobaczymy. Jeszcze nie wiem.
Jak pomagają?
Podczas omawiania miejskiej strategii rozwiązywania problemów społecznych znów wywiązała się dyskusja pomiędzy Kierajem a Bartkowiczem.
Kieraj ciekaw był ilu inowrocławskich bezdomnych w 2009 roku otrzymało mieszkania i miejsca pracy oraz jakie efekty przyniosły spotkania z doradcą od zatrudnienia. Głos zabrał Bartkowicz, związany ze schroniskiem dla bezdomnych mężczyzn: - Bezdomność to bardzo trudny temat i nie załatwi się go przydziałem mieszkania. Takie osoby muszą być przygotowane do samodzielnego życia. Radny Kieraj używa języka, który uderza w inowrocławskie schronisko.
- Panie Bartkowicz, widać, że nie czytał pan nawet tego materiału. Schronisko to nie ochronka. Osobom, które znalazły się w tej trudnej sytuacji trzeba pomóc - ripostował Kieraj.
Z kolei radna Maria Stępniowska, pracownik Powiatowego Urzędu Pracy, podkreśliła, że szkoliła 10 pensjonariuszy schroniska. Jedna osoba otrzymała pracę w Zakładzie Robót Publicznych, a trzy wyznaczono do przekwalifikowania się do innego zawodu. - Głosy takie jak pani Stępniowskiej są tym, czego naprawdę oczekuje nasze schronisko - skwitował Bartkowicz.
Radna Stępniowska tak naprawdę odpowiedziała Kierajowi. Pytał ilu bezdomnych zostało zatrudnionych i czy są dla nich mieszkania. Ale czy taka ciekawość wprowadza zamęt i uderza w schronisko?