Sprawę prowadził Sąd Rejonowy w Mogilnie, bo zrobić tego nie chciał (ze względów osobistych) lub nie mógł (względy proceduralne) żaden z sędziów w Inowrocławiu.
Zorganizowana szajka
Przypomnijmy: policjanci kulisy sprawy ujawnili latem 2003 roku. - To największa afera korupcyjna w regionie - mówili, a prokuratorzy dodawali: - To wysoce zorganizowana szajka.
W sprawę zamieszanych było około 120 osób: ponad stu pacjentów, sześciu lekarzy, jedna pielęgniarka i dwóch sanitariuszy. Wszyscy postanowili się szybko wzbogacić, wyłudzając pieniądze z ubezpieczeń zdrowotnych na podstawie sfałszowanej dokumentacji lekarskiej. Jaki był mechanizm? Sanitariusze wyszukiwali pacjentów chętnych do "współpracy", lekarze fałszowali dokumenty, a firma ubezpieczeniowa wypłacała "chorym" pieniądze. Lekarz miał zarabiać od 500 do 1000 zł, lekarz prowadzący 100 zł, a "naganiacze" i pacjenci - resztę. W sumie wyłudzono ponad 100 tys. zł.
Większość oskarżonych, w tym czterech lekarzy, od razu przyznała się do winy i dobrowolnie poddała kilkumiesięcznej karze pozbawienia wolności w zawieszeniu do trzech lat; reszta - "szła w zaparte".
Jedną z tych osób był lekarz orzecznik, któremu mogileński sąd wymierzył w końcu, a dokładniej na początku 2007 roku, karę 2 lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na 5 oraz 20 tys. zł grzywny i 15 tys. zł na naprawienie szkody (jak się dzisiaj okazuje, był to najwyższy wyrok).
Kara w "zawiasach"
Sprawy nie można było jednak uznać za zakończoną, ponieważ ciągle pozostawała grupka osób, która nie przyznawała się do winy. I teraz to właśnie oni - w połowie marca 2009 roku, czyli prawie po sześciu latach - usłyszeli wyrok.
- Wysłuchało go 18 osób. 16 oskarżonych o fałszerstwo i oszustwo sąd skazał od 6 miesięcy do 1 roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata oraz na kary grzywien od 300 do 1.200 zł - mówi Mieczysław Oliwa, prezes sądu w Mogilnie. Wczoraj dowiedzieliśmy się też, że cała szesnastka musi oddać wyłudzone pieniądze.
A pozostali oskarżeni? Pozostałych sąd uniewinnił, w tym ostatniego z szóstki oskarżonych lekarzy.
Wyrok nie jest prawomocny, ale że już są prośby o uzasadnienie wyroku, spodziewać się można apelacji.