Wieczór w jednym z inowrocławskich marketów. Pani Alina robiła zakupy na kolację. Tuż po tym, jak w kasie zapłaciła za zakupiony towar, podszedł do niej ochroniarz i poprosił ją o wyjście na zaplecze. Nasza Czytelniczka twierdzi, że zrobił to w taki sposób, iż obserwujący to klienci nie mieli wątpliwości. Została posądzona o kradzież.
- Pracownik ochrony twierdził, że kradłam coś z lodówki, a następnie z działu chemicznego - opowiada pani Alina.
Sąsiedzi to widzieli
Nie wzywała policji.
- W sklepie było wielu moich znajomych. Gdyby na miejscu pojawili się policjanci, w ich oczach straciłabym już resztki honoru - wyznaje.
Sama postanowiła udowodnić swoją niewinność. Pokazała, że ma puste kieszenie. Zakupiony towar zgadzał się z paragonem fiskalnym. Ochroniarzowi i towarzyszącej jej pracownicy ta demonstracja wystarczyła. Również nie wezwali policji.
- Przeprosiny ochroniarza były od niechcenia. Tłumaczył, że ma takie prawo. Tymczasem ja czuje się upokorzona. Nadszarpnięto moje dobre imię. W oczach moich znajomych zostałam złodziejem - wyznaje.
Gdy roztrzęsiona wróciła do domu, mąż już o wszystkim wiedział. Doniósł mu o tym ich sąsiad.
- Plotki szybko się rozchodzą. Nie chcę żyć z łątką złodziejki. Żądam wiec, aby pracownik ochrony przeprosił mnie na łamach "Gazety Pomorskiej". Inaczej skieruję sprawę do sądu - ostrzega.
Publiczne przeprosiny
Przyznać trzeba, że każdego dnia sklepy samoobsługowe okradane są przez nieuczciwych klientów. Swego czasu na naszych łamach informowaliśmy o tym, że w ciągu dwóch dni policjanci zatrzymali aż 10 złodziei.
- Ulubionym miejscem kradzieży są duże centra handlowe, sklepy sieciowe lub markety, gdzie łatwiej być niezauważonym między półkami. W małych punktach sprzedaży takie kradzieże trafiają się bardzo rzadko - mówią policjanci.
Ochroniarzom sklepy płacą za to, by wyłapywali złodziei. Muszą jednak liczyć się z konsekwencjami w przypadku pomyłki. A z taką mieliśmy do czynienia w przypadku opisanym przez panią Alinę.
- W grę wchodzi naruszanie dóbr osobistych. Klientka może domagać się od sklepu lub od firmy ochroniarskiej publicznych przeprosin - tłumaczy Joanna Piątkowska, Powiatowy Rzecznik Konsumentów.
Zachęca naszą Czytelniczkę, by swoje żądania najpierw przedstawiła w sklepie lub ochroniarzom. Zaznacza, że decydując się na walkę przed sądem będzie musiała mieć świadków.