www.pomorska.pl/inowroclaw
Więcej informacji z Inowrocławia znajdziesz na stronie www.pomorska.pl/inowroclaw
Trwa przebudowa ulicy Królowej Jadwigi. W poniedziałek rano sklep naszego Czytelnika został odcięty od klientów. Na drodze, z jednej i drugiej strony, pojawiły się barierki. Na terenie pracował ciężki sprzęt.
Inowrocławianie dosyć szybko poradzili sobie z tą sytuacją. Ktoś odsunął barierki, nikt ich nie zasunął.
Efekt był taki, że mieszkańcy, jak mrówki kursowali brnąc w piasku, omijając dziury i przekraczając linki rozwieszone między słupkami. Od czasu do czasu niemal nad ich głowami przelatywała potężna łycha koparki.
Odcięty od klientów
Właściciel bez legalnego wejścia do sklepu jest wściekły.
- A co ja mam zrobić? Zamieścić na witrynie kartkę z napisem "nieczynne do zakończenia budowy"? - pyta.
Przypomina październikowe spotkanie handlowców z prezydentem Ryszardem Brejzą.
- Obiecał nam, że wszystkie prace będą zabezpieczone, a do sklepu prowadzić będą kładki. Nie może być tak, że w soboty i niedziele pracownicy nic nie robią. Teraz jest pogoda, więc trzeba z niej korzystać. Jak w Niemczech buduje się autostradę, to pracuje się bez przerwy - opowiada oburzony. Dodaje, że interweniuje w interesie swoim i swoich pracowników, ale również w trosce o ludzi, którzy tędy przechodzą. - Zanim komuś stanie się krzywda - tłumaczy.
Praca w niedzielę?
Pracownicy, z którymi rozmawialiśmy, nie mają sobie nic do zarzucenia. - My zapory postawiliśmy. Ludzie jednak notorycznie je odsuwają i wchodzą na teren budowy. Mogliby chodzić naokoło, ale tego nie robią - tłumaczą. Rozumieją złość właściciela sklepu, który został odcięty od klientów. - Jakoś jednak musimy pracować. W powietrzu tego nie da się zrobić - dodają.
Na sugestię właściciela sklepu, by pracowali również w weekendy, odpowiadają krótko: - Niech przyjdzie w ten upał i układa te 250-kilogramowe płyty. Zobaczymy, czy będzie mu się chciało pracować w niedzielę.
Interwencja ratusza
Sprawę zgłosiliśmy do ratusza. Po naszej interwencji na budowie pojawili się urzędnicy.
- Zobowiązali właściciela firmy, by zrobił wszystko, aby uciążliwości dla mieszkańców i handlowców były jak najmniejsze - tłumaczy Paulina Kozłowska z Urzędu Miasta. Ma być również bezpieczniej, a prace mają być wykonywane bardziej dynamicznie.
- Prosimy mieszkańców o jeszcze trochę cierpliwości - dodaje Kozłowska.
Tymczasem handlowcom brakuje cierpliwości. Napisali pismo, w którym proszą wiceprezydenta Ireneusza Stachowiaka o spotkanie.
- Ponosimy ogromne straty. Nasze obroty spadły o 60 procent - czytamy.
Do sprawy wrócimy.
Czytaj e-wydanie »