Łączy ich jedno. Od dłuższego czasu poszukują pracy. Bezskutecznie. Chcą zmienić swoje życie. Dlatego spotkali się w Klubie Pracy działającym przy inowrocławskim pośredniaku.
- Starłam się o pracę w sklepie obuwniczym. Poszłam na rozmowę kwalifikacyjną. Pan powiedział, że nie może mnie przyjąć, bo na pewno nie rozpoznam asortymentu. Obraził mnie, a ja tylko zwiesiłam głowę i wyszłam. Dopiero w domu wygadałam się mężowi - wyznaje pani Kasia.
Pan Marcin ma odwrotny problem. - Mam trochę inny charakter niż Kasia. Ona zwiesiła głowę i wyszła. Ja zawsze mówiłem szefowi to, co w danej chwili chciałem powiedzieć. Jak proponował mi robotę za 5 złotych, to ja zapraszałem go do siebie, żeby umył mi okno za dychę. Efekt był tak, że często zmieniałem pracę - zdradza pan Marcin.
Czytaj: W powiecie inowrocławskim mniejsze bezrobocie
Pani Kasia na zajęciach Klubu Pracy uczyła się więc asertywności, a Marcin przekonał się, że czasami warto zastanowić się dwa razy nad tym, co się powie drugiej osobie. - Te spotkania podniosły trochę mojego ego. Ja też jestem wartościowym człowiekiem i nie dam się poniżać - przekonuje pani Kasia, a pan Marcin wyznaje: - Tutaj doszedłem do wniosku, że moje zachowanie było czasami zbyt szczere.
Rocznie przez Klub Pracy przechodzi 120 osób. - Są to zajęcia aktywizacyjne pomagające bezrobotnym pozyskać szeroką wiedzę na temat tego, jak się poruszać na rynku pracy w dzisiejszych czasach - tłumaczy Maria Stępniowska, liderka Klubu Pracy. Uczą się wypełniać dokumenty aplikacyjne. Dowiadują się, jak rozmawiać z pracodawcą, jak kontrolować swoje emocje. Odgrywają konkretne scenki. Uczą się odpowiadać na trudne pytania. Poznają swoje mocne i słabe strony. - Swoje kwalifikacje i umiejętności postrzega się zupełnie inaczej, gdy pracuje się w grupie, a inaczej - gdy analizuje się je samemu - przekonuje Maria Stepniowska.
Nasi rozmówcy przekonują, że w Klubie Pracy odzyskali wiarę we własne siły.- Uczyli nas, jak skutecznie poszukiwać pracy. Dali nam tak zwaną wędkę i powiedzieli jak z niej korzystać. Problem w tym, że Inowrocław to dziś jedna wielka pustynia. Co my biedaki z tym wędkami tutaj poczniemy? - zapytał mnie pan Dariusz. Chwilę później sam doszedł do wniosku, że na każdej pustyni jest jednak oaza. Z nadzieją w głosie wyznał, że teraz już będę wiedział, jak się zachować. Może nawet jako jedyny przy tym małym oczku będzie miał wędkę...
Czytaj e-wydanie »