W budynku są jeszcze ołowiane rury. Pełnomocnik twierdzi, że właścicielka chciała je wymienić na nowe, bezpieczniejsze dla zdrowia.
- Nie dostała jednak na to pozwolenia ze starostwa. Obawiała się, że za chwilę zostanie posądzona o to, że truje swoich lokatorów wodą zawierającą ołów. Dlatego rozwiązała umowę z "Wodociągami" - tłumaczy.
Termin wypowiedzenia wszedł w życie 1 września. Tego dnia właścicielka zakręciła kurek, a mieszkańcy zostali bez wody. Na korytarzu pojawiła się kartka odsyłająca lokatorów do punktu czerpania wody do "Wodociągów", na ulicę Jaśkowskiego.
- Nie ma żadnej ołowicy. To wszystko jest wymyślone - oburza się Lidia Lewandowska, lokatorka kamienicy. - W sanepidzie usłyszałam, że właścicielka nie ma żadnych podstaw, by zamknąć ujęcie wody - dodaje.
Jej słowa potwierdza Stanisław Kowalewski, prezes Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji. - Nie ma żadnych przeszkód, żeby ta woda nadal płynęła do lokatorów - zapewnia. Informuje, że "Wodociągi" nie przygotowały żadnego specjalnego punktu dla mieszkańców, więc właścicielka odsyłając ich na ulicę Jaśkowskiego wprowadza ich w błąd.
Policjanci już dwukrotnie interweniowali w tej sprawie. Na razie bezskutecznie.
Do sprawy wrócimy.
Czytaj e-wydanie »