MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Introligatornia Lipno. Klienci nie chcą gotowców, kupują rzeczy ręcznej roboty

Rozmawiała Renata Kudeł
Podczas "Dni otwartych" pracowni jedną z propozycji dla gości było samodzielne wykonanie notesu ściegiem prostym. Na zdjęciu - Monika Rupar-Zawadzka i poeta Dariusz Chrobak.
Podczas "Dni otwartych" pracowni jedną z propozycji dla gości było samodzielne wykonanie notesu ściegiem prostym. Na zdjęciu - Monika Rupar-Zawadzka i poeta Dariusz Chrobak. nadesłane
Ręczna robota, czyli jak z pasji uczynić pracę - rozmowa z Moniką Rupar-Zawadzką z Lipna, introligatorką.

- Skąd pomysł, aby w czasach, gdy wszystko można kupić gotowe, " z taśmy", zakładać firmę, zajmującą się rękodziełem? Na dodatek, gdy jest kryzys?
- Pomysł na otwarcie pracowni introligatorskiej wziął się z moich doświadczeń. Zaczęło się od wykonania ręcznie zaproszeń na własny ślub, wtedy zetknęłam się ze scrapbookingiem. Tworząc różne rzeczy tą metodą i poszukując nowych rozwiązań trafiłam na internetowy kurs ręcznego szycia notesów. Zaintrygowało mnie to na tyle, by spróbować czegoś więcej w tej materii. Najpierw szukałam kursów i wiedzy w internecie i próbowałam tworzyć metodą prób i błędów. Potem udało mi się trafić na dwudniowy kurs, który systematyzował tylko zdobytą wiedzę, ale niestety nie uczył rzemiosła. Wierzę, że w życiu nic nie dzieje się przypadkowo.Nadal szukałam introligatora który nauczyłby mnie rzemiosła. Zawód ten jest już niemalże na wymarciu, mało kto zajmuje się introligatorstwem tradycyjnym, w większości przypadków to już technologia przemysłowa.I przyszedł moment, że trafiłam na mojego mentora, introligatora z prawdziwego zdarzenia. Zaczęłam jeździć do Łodzi i uczyć się od niego techniki introligatorskiej. Zafascynowało mnie to na tyle, że postanowiłam uczynić z tej pasji również pracę.

- Czy nie było trudno technicznie rozpocząć działalność introligatorni ?
- Najważniejszym problemem było zdobycie odpowiednich maszyn i narzędzi. Chciałam pracować w sposób tradycyjny, nie używając nowoczesnych maszyn elektrycznych. Dotarcie do takich urządzeń nie jest łatwe, w Polsce są niemal niedostępne. Ponieważ jesteśmy krajem, w którym szybko się pozbywa niepotrzebnych rzeczy, nie ma kultury zachowywania tradycji.Kiedy zamykano drukarnie czy uczelniane introligatornie wszystkie maszyny szły na złom. Większość moich maszyn pochodzi spoza naszego kraju. Udało się je zdobyć dzięki pomocy kilku fascynatów introligatorstwa oraz poszukiwaniom na portalach aukcyjnych.Wielu jeszcze drobnych narzędzi nie posiadam, gdyż są towarem niemalże deficytowym. Ale wszystko w swoim czasie. I na te cymesy przyjdzie pora.

- W czym się pani firma specjalizuje? Co jest jej produktem rozpoznawczym?
- W tej chwili moim flagowym produktem są notesy personalizowane oraz albumy fotograficzne na ślub, komunię, wszelkiego rodzaju rocznice czy na zdjęcia z podróży. Wszystkie przedmioty, które wykonuję, są robione tradycyjnymi metodami introligatorskimi, czyli są ręcznie szyte, klejone klejem wyrabianym według specjalnej receptury.Wszystko ma swój czas i miejsce. W tym fachu nie ma miejsca na pośpiech. Technika ta kojarzy się głównie z oprawianiem książek - czym też się zajmuję, jednak tworzenie od podstaw notesów, albumów, czy innych podobnych przedmiotów jest dużo bardziej fascynujące. Każdy egzemplarz jest jedyny w swoim rodzaju, klient ma możliwość wpłynąć na efekt końcowy. Sam wybiera rodzaj oprawy, kolor kartek wewnątrz, każdy drobiazg jest według upodobań klienta.

- Jak ocenia pani szanse utrzymania się na rynku w kryzysowych czasach?
- Jeśli chodzi o rynek introligatorski, to jest on bardzo rozproszony, gdyż i znających się na rzeczy introligatorów jest mało. W większości są to firmy poligraficzne, których towary są namiastką prawdziwego rzemiosła introligatorskiego. Produktów robionych tradycyjnie jest niewiele, mimo to zaistnieć na rynku, zwłaszcza lokalnym, nie jest łatwo. Zalew tzw. "chińszczyzny" czyli towarów tanich i łatwo dostępnych jest ogromny. Trudno przekonać ludzi do tego, że produkty robione ręcznie są solidniejsze, trwalsze i bardziej estetyczne. Niestety, co za tym idzie, są również droższe. Jestem osobą kreatywną, otwartą, z pomysłami, które czekają na swój czas. I mam nadzieję, że indywidualizm oraz nietuzinkowość sprawią, iż kryzys ominie moją pracownię szerokim łukiem.

- Jak się sprzedaje rękodzieło?
- Sprzedaje się! Przyszedł czas, że ludzie powracają do rzeczy ręcznie wykonanych. Rękodzieło stało się wręcz modne, dzięki internetowi łatwiej dostępne.W ostatnich latach można zauważyć powstawanie galerii internetowych gdzie można właśnie kupić przedmioty ręcznie robione. Ludzie zaczęli doceniać indywidualizm, wyjątkowość wykonanej pracy - to bardzo cieszy.
 

 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska