- W ubiegłym roku w październiku mój chłopak miał poważny wypadek - opowiada pani Elżbieta, torunianka. - Jeździł na wózku, teraz chodzi o kulach, czeka go długa rehabilitacja. Wybraliśmy się do kina, a kiedy seans się skończył, zaczęły się problemy. Zapytaliśmy obsługę, czy możemy wyjść tą samą drogą, którą weszliśmy - nie korytarzem ewakuacyjnym. Okazało się, że to niemożliwe! I nieważne było, że mój chłopak chodzi o kulach.
Nie tylko kino
Jak wygląda wyjście z kina? Najpierw sześć schodów w dół, długi korytarz, wyjście od strony ulicy i jeszcze dłuższa droga na parking. - Masakra - podsumowuje pani Elżbieta. - Zajęło nam to jakieś 20 minut. Może od razu zrobić tam wywieszki z napisem: "Na wózku wjedziesz, ale nie wyjedziesz"?
Więcej informacji z Torunia znajdziesz na stronie www.pomorska.pl/torun
Dyrekcja kina jest zaskoczona sytuacją. - Takie sytuacje się nie zdarzają - dziwi się Rafał Rybski, dyrektor operacyjny Cinema City. I wyjaśnia: - Zasada jest taka, że widzowie wychodzą korytarzami ewakuacyjnymi. Z reguły następni klienci czekają już na wejście na salę, zbyt duży tłum byłby zagrożeniem. Nie wiem, co się wydarzyło w kinie, ale musiał być jakiś powód, dla którego tego pana nie można było wpuścić do lobby. Wyjaśnię to z kinem, oczywiście osoba poruszająca się na wózku czy o kulach powinna mieć udostępnioną krótszą drogę.
Ale to nie koniec problemów, z jakimi muszą zmierzyć się niepełnosprawni.
Pani Elżbiecie i jej partnerowi nie udało się też wejść do klubu na rehabilitację. Okazało się, że torunianka musiałaby zapłacić za wejście na siłownię - chociaż była tylko opiekunką niepełnosprawnego.
Chodzi o niezależność
- Tu nie chodzi o bariery architektoniczne, one są bardzo uciążliwe, ale z większością można sobie poradzić - podkreśla pani Elżbieta. - Ważniejsze jest poczucie niezależności. Żeby człowiek na wózku nie musiał ciągle prosić kogoś o pomoc, żeby mógł sobie sam dać radę. Czasem chodzi o kilka centymetrów krawężnika, czasem o rynienkę przed podjazdem - drobiazgi, których się na co dzień nie zauważa.
Miasto twierdzi, że robi, co może. - Wydział architektury i budownictwa przy wydawaniu pozwoleń na budowę budynków użyteczności publicznej żąda, aby były one przystosowane do potrzeb niepełnosprawnych - zapewnia Aleksandra Iżycka, rzecznik prezydenta miasta. - Także w projektach ulic czy chodników zatwierdzanych przez ten wydział znajdują się udogodnienia dla niepełnosprawnych, np. konieczne zaniżenia.
Czytaj e-wydanie »