Po prawie dwóch miesiącach dochodzenia w sprawie nieuczciwej pracownicy bydgoskiego oddziału Pekao S.A w Bydgoszczy śledczy postawili pierwsze zarzuty.
- Dotyczą fałszerstw - mówi Włodzimierz Marszałkowski, z Prokuratury Rejonowej Bydgoszcz-Południe. - Aktualnie badamy na jaką skalę działała pracownica banku.
Śledczy zaznaczają, że w grę może wchodzić co najmniej kilkanaście kont klientów bydgoskiego oddziału Pekao. Obrotna pracownica banku miała rzekomo za plecami klientów dysponować ich oszczędnośćiami na kontach i lokatach.
Czytaj: Podszywają się pod Netię i "tepsę". Uważaj podpisując umowę!
- Mówimy o fałszerstwach, bo nie ma innego wytłumaczenia, w jaki sposób pracownica banku mogła dysponować środkami zgromadzonymi przez klientów inwestując je w różne produkty banku - wyjaśnia Marszałkowski. - Wiemy już, że działała od trzech lat. Również z tego powodu nasze postępowanie jest czasochłonne. To sprawdzanie wszystkich transakcji, procedur bankowych, jakie wykonywała pracownica.
Sprawa wyszła na jaw pod koniec września tego roku. Kilku klientów Pekao przy ulicy Wojska Polskiego w Bydgoszczy zorientowało się, że na koncie ma mniej pieniędzy... niż powinno być. Prokuratorzy mówią w sumie o kilkuset tysiącach złotych. Beata D. lokowała te oszczędności w funduszach inwestycyjnych.
Problem pojawił się, gdy wyszło na to, że zamiast zarabiać, pieniądze topnieją.
Bank powiadomił o tej sprawie policję. W warszwskiej centrali Pekao zapewniają, że oszukani klienci nie będą stratni: - Pieniądze na kontach klientów są bezpieczne. Gwarantujemy to ewentualnym poszkodowanym - mówi rzecznik Katarzyna Karpiuk.
Czytaj e-wydanie »