https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jak dwa skowronki

Dariusz Nawrocki
Dariusz Nawrocki
Są już ze sobą cztery miesiące. W dniu ślubu od dyrekcji dostali klucze do nowego wspólnego pokoiku, który stał się ich prawdziwym małżeńskim gniazdkiem. Są szczęśliwi.

     On zazwyczaj wstaje wcześnie rano. Ona woli trochę dłużej pospać. Zrobią sobie kawę. Pójdą razem na śniadanie. Pooglądają telewizję. Posłuchają radia. Porozmawiają. Lubią rozmawiać. - Nawet o głupotach - śmieje się pan Tadeusz.
     Miłość życia
     
75-letni Tadeusz Klimkiewicz od razu zwrócił na nią uwagę. W Domu Pomocy Społecznej w Podobowicach pojawiła się w grudniu ubiegłego roku. - O pięć lat za późno - mówi pan Tadusz i przytula swoją o cztery lata młodszą żonę, Leokadię Ptaszyńską, dziś już Klimkiewicz. Nie chciała na stare lata być sama. - Ile można chodzić i naprzykrzać się koleżankom. Przeprowadziła się do DPS-u i znalazła miłość swojego życia.
     Najczęściej spotykali się w palarni. Gdy skończyła się zima, zaczęli spacerować w przydomowym parku. Umawiali się na kawę. Początkowo nie miała śmiałości, by mówić do niego po imieniu. Z czasem się przekonała.
     Pani Leokadia 70 lat czekała na tego jedynego. - Byłam wstydliwa. Nie miałam śmiałości, by się żenić. Dlaczego? Może ja taka głupia?... Ale pokażę panu, jaka ja byłam drobna, jak byłam młoda - na stół kładzie swoje stare zdjęcie. Pan Tadeusz był pierwszym z pensjonariuszy, który się nią zainteresował. - Tadziu lubił mnie. Wziął i mnie ukochał. Nie wstydziłam się go.
     Nie była pierwszą...
     
Pan Tadeusz od 7 lat mieszka w podobowickim domu. W styczniu minie 15 lat, jak zmarła jego żona. Ma dzieci, wnuki i trzech prawnuków. Mieszkał z córką i zięciem. Nie mógł się z nimi dogadać. - Całą rentę by chcieli, jak to młodzi. Stale im mało było. Długo się nie patyczkowałem. Wyprowadził się do Domu Pomocy Społecznej w Podobowicach. Do dziś z córką nie rozmawia.
     Zamieszkał w trzyosobowym pokoju. - Jeden na drugiego krzywo patrzył. Przygadywał... Różnie było - opowiada. Pani Leokadia nie była pierwszą kobietą z domu, z którą chciał się ożenić. Jedna była niewidoma. Opiekunka powiedziała, że ma ten pomysł sobie wybić z głowy. - Inna znowu..., z nią byłem na wczasach..., fajna była... No i umarła - opowiada, a żona dodaje: - Ale miał pecha, nie? Ja byłam z nich najzdrowsza.
     Inne kobiety w domu były raczej małomówne. To się panu Tadeuszowi nie podobało. Lubi sobie pogadać. - A ja za dużo gadam. Czasem Tadek nawet zły jest na mnie - mówi pani Leokadia.
     Ach, co to był za ślub
     
Był maj. Pan Tadeusz podszedł do pani Leokadii. - Zdejmij ten pierścionek - powiedział do niej. - Niech ja przymierzę. Jak będziemy się żenić, to muszę wiedzieć, jaką obrączkę ci kupić. Nie prosił o rękę. Nawet nie pytał, czy ona chce. Nie musiał. Chciała. Najpierw był ślub cywilny. Później kościelny. Była muzyka, tańce i wesele. Wszystko na miejscu. W podobowickim DPS-ie.
     Najbliższe plany? - Tadek jeszcze w październiku ma imieniny. Ja mam dopiero w grudniu... A w czerwcu pierwsza rocznica. Będzie huczna.
     Przez ostatnie dziesięć lat w podobowickim domu zawarto 10 małżeństw. - Naszym pensjonariuszom małżeństwo daje poczucie przynależności. Razem prowadzą swoje gospodarstwo. Wzajemnie się sobą opiekują i pomagają. Małżeństwom jest łatwiej i weselej - mówi Danuta Dalewska, dyrektor DPS-u w Podobowicach.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska