https://pomorska.pl
reklama

Jak karp został królem wigilijnego stołu? Ostatni relikt Planu sześcioletniego

Krzysztof Błażejewski
Dopiero w 1948 roku, w tym samym okresie, kiedy powstały zręby planu sześcioletniego, w Polsce zaczęto rozwijać hodowlę karpia. Ponoć pomysł taki zgłosił główny twórca sześciolatki, wpływowy minister gospodarki, Hilary Minc.
Dopiero w 1948 roku, w tym samym okresie, kiedy powstały zręby planu sześcioletniego, w Polsce zaczęto rozwijać hodowlę karpia. Ponoć pomysł taki zgłosił główny twórca sześciolatki, wpływowy minister gospodarki, Hilary Minc. Archiwum Polska Press/Pexels
Tradycje przechowujemy, wynosząc poszczególne obyczaje z domu, z kręgu rodziny, modyfikując je przez całe życie w oparciu o zwyczaje obserwowane u innych. Często dzieje się to w sposób mało widoczny, co powoduje, że bywamy zaskakiwani zestawieniami typu: jak było kiedyś, a jak jest dziś. Nie inaczej jest ze świętami Bożego Narodzenia. Jakie zwyczaje dominowały sto lat temu i co by powiedział ktoś przeniesiony z tamtych czasów w dni obecne? Przeczytajcie nasz archiwalny tekst:

Polską specjalnością świąteczną jest dzień Wigilii, który nie ma swojego odpowiednika w żadnej innej kulturze na świecie. Nie jest jednak zestawem sztywnych rytuałów i podlega przemianom. Aż do końca II Rzeczpospolitej kolację tego dnia wszyscy mundurowi spożywali wspólnie w miejscach pracy i służby. Na stołach pojawiały się tradycyjne dania, a trawienie wspierał alkohol pity w ogromnych ilościach. Rozdawano też paczki, w których znajdowały się głównie… wódka i papierosy. Tego dnia w domach rodzinnych wojaków, policjantów i strażaków kolacje wigilijne spożywano pod nieobecność głowy rodziny.

Zakładowe i miejskie

Nikomu nie przyszłoby wówczas do głowy, że „wigilie” można urządzać po wielokroć. Nowością wywodzącą się dopiero z lat 90. ub. wieku są tak powszechne dzisiaj „wigilie miejskie”, „zakładowe”, „oddziałowe”, „pracownicze”, „emeryckie” i dziesiątki innych, organizowanych w różnych instytucjach, grupach społecznych i towarzyskich. Bez wątpienia każdy z nas, zanim zasiądzie przy rodzinnym wigilijnym stole, będzie miał za sobą już kilka „wigilii”, koniecznie połączonych z dzieleniem się opłatkiem i składaniem życzeń. Do tego dochodzą jeszcze imprezy organizowane dla bezdomnych, ubogich, chorych i samotnych, począwszy od szykowania paczek i podarków dla nich, po urządzanie kolejnych „wigilii”, nieraz tydzień lub dwa przed 24 grudnia, czasem z samego rana, albo w południe. Miły zwyczaj, płynący z życzliwości i chęci niesienia pomocy spowodował wydłużenie czasu świątecznego z paru dni do praktycznie miesiąca. Tylko handel obecnie świętuje jeszcze dłużej…

Karp Hilarego Minca

Jeśli już mowa o wigilii, to samo nakrycie stołu i serwowane potrawy przeszły głęboką przemianę w ciągu ostatniego stulecia. Białe obrusy na stół, koronkowe, ręcznie haftowane, zdobione i wyszywane, zastąpiły wielobarwne jednorazówki chińskie z tymi samymi motywami - choinkami i mikołajami. Niewielu już kładzie siano pod obrus, co kiedyś było surowo przestrzeganym zwyczajem.

Kulinaria

Dalszy ciąg artykułu pod wideo ↓
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Podczas kolacji na środku stołu króluje karp. Mało kto ma świadomość, że jego panowanie na wigilijnym stole to dopiero okres ostatnich 70 lat. W II RP także jadano karpia, ale jako jedną z wielu wigilijnych ryb. W wielu domach z dystansem, bowiem był to ulubiony przysmak środowisk żydowskich (stąd popularny do dziś sposób przyrządzania - karp po żydowsku). Częściej na polskich stołach pojawiały się szczupaki, sandacze, liny. Dopiero w 1948 roku, w tym samym okresie, kiedy powstały zręby planu sześcioletniego, w Polsce zaczęto rozwijać hodowlę karpia. Ponoć pomysł taki zgłosił główny twórca sześciolatki, wpływowy minister gospodarki, Hilary Minc. Karp miał być łatwiejszy i tańszy w hodowli niż inne ryby słodkowodne, a że rybołówstwo morskie po wojnie leżało na łopatkach, była to jedyna szansa zapewnienia rybnych dań na wigilię.

W latach 50. ub. wieku karp opanował sklepy, a że to smaczna ryba, został zaakceptowany przez Polaków i od kilkudziesięciu lat jest uważany za „obowiązkowe danie” wigilijne, warte największych poświęceń i wyrzeczeń w czasach, kiedy karp był trudny do zdobycia. Był jeszcze jeden plus karpia - można było kupić go wcześniej i trzymać żywego w domowej wannie, bo z braku chłodni i zamrażarek o świeże produkty nie było łatwo. W wielu rodzinach w związku z tym przed Wigilią raczej domownicy się nie kąpali...

Zobacz więcej ozdób choinkowych z PRL >>>

Bombki, ozdoby z wikliny, świeczki - tym się dekorowało choi...

Świeczki w żabkach

Wigilijnej kolacji towarzyszą zazwyczaj migające lampki na choince. Coraz częściej jest to niekłująca jodła kaukaska, bywają też inne ozdobne jodły i świerki. Przed stu laty choinki w naszych domach były - ale wyłącznie świerkowe lub sosnowe, choć często wystarczała jemioła zawieszona pod sufitem. Kulki szklane, zwane bombkami, były już produkowane w międzywojniu, choć, rzecz jasna, nie miały wiele wspólnego z dzisiejszymi, olśniewającymi kształtami i barwami. Dawne kulki były małe, jednokolorowe. Obok nich wieszano dla ozdoby gwiazdkowego drzewka na sznurkach pierniczki, cukierki, jabłka. W PRL-u upowszechniły się papierowe łańcuchy, wykonywane własnoręcznie przez dzieci, figurki, zabawki. Śnieg imitowała... wata, a przy jej braku - lignina. Konieczne były też lamety, zwane też włosiem anielskim - z papieru, celofanu, staniolu, folii aluminiowej…

Oświetlenie drzewka aż do lat 60. ub. wieku stanowiły specjalne niewielkie świeczki, osadzane w metalowych żabkach, by można było je przypinać do gałązek. Wyparły je kolorowe żaróweczki elektryczne, które w czasach kryzysu wywoływały wiele problemów, ponieważ bardzo trudno było zdobyć żaróweczki na wymianę. Przepalały się zresztą często, gdyż przeważnie stosowano połączenia szeregowe. Oświetlenie elektryczne wywołało z kolei modę na sztuczne choinki. W latach dekady Gierka Polacy wyrzekali się leśnych drzewek, bo w ogrzewanych kaloryferami pomieszczeniach usychały i zrzucały igły bardzo szybko. Wcześniej, z powodu palenia świeczek na choinkach, notowano liczne pożary i strażacy mieli w Wigilię pełne ręce roboty. Oczywiście, sztuczne plastykowe drzewka płonęły niczym pochodnie, więc się ich bano. Dopiero od lat 90. zaobserwować można było powrót mody na drzewka naturalnie pachnące lasem.

W nocy w oborze...

.
Spore zmiany zaszły także w innych obyczajach wigilijnych. Już nie śpiewa się raczej wspólnie kolęd, tylko włącza radio bądź telewizor. Mało kto bawi się we wróżby przy stole, dotyczące zdarzeń w nadchodzącym nowym roku. Nie chodzą w wigilijny wieczór po domach dzieci - kolędnicy. Najmłodsi mieszkańcy wsi nie wędrują już późnym wieczorem do obór i stajni, by podsłuchać, jak ludzkim głosem rozmawiają ze sobą zwierzęta. Choinki raczej nie ubiera się pośpiesznie w Wigilię rano, ani nie rozbiera w Trzech Króli, jak kiedyś tego surowo przestrzegano. Za sprawą handlu czas świąt rozciągamy w czasie.

Młode pokolenie jest przekonane za to, że „od zawsze” świątecznym tradycyjnym produktem jest prezentowana na reklamach coca-cola (w Polsce pojawiła się w 1972 r.), że nie może być Wigilii bez filmu „Kevin sam w domu” (pierwszy razy wyświetlony w TVP w 1990 r.), a najważniejszą ozdobą wigilijnego stołu jest poinsecja, zwana gwiazdą betlejemską. Mało kto jednocześnie wie, że ozdobione i oświetlone choinki na rynkach polskich miast ustawiano już w latach 30. ub. stulecia, a jarmarki bożonarodzeniowe i „złote niedziele” handlowe to wymysł także naszych pradziadków…

Jedno tylko jest niezmienne. Postny zestaw dań, choć obowiązek zachowania postu w Wigilię został zniesiony w 1983 r. Jakoś nikt nie wyobraża sobie na kolację tego dnia pieczonej gęsi albo golonki...

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera

Wybrane dla Ciebie

Kolizja w Bydgoszczy z uczestnikiem zlotu miłośników motocykli Harley-Davidson

Kolizja w Bydgoszczy z uczestnikiem zlotu miłośników motocykli Harley-Davidson

Podlej tym jeżówki w czerwcu, a twój ogród utonie w kwiatach

Podlej tym jeżówki w czerwcu, a twój ogród utonie w kwiatach

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska