https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jak mogli wyrzucić nas z domu w Branicy? Nigdy się z tym nie pogodzimy!

Agnieszka Romanowicz
Wiesław Sadecki i jego syn Łukasz przed domem w Branicy, który chcą odzyskać.
Wiesław Sadecki i jego syn Łukasz przed domem w Branicy, który chcą odzyskać. Agnieszka Romanowicz
Ojciec i syn chcą odzyskać o dom w Branicy, który urządzali z mamą, zanim umarła. Prawo do nieruchomości rości brat zmarłej i jest przekonany, że zgodzi się z nim sąd.

Wykopał staw, wyremontował stary dom, wymienił instalację, dobudował przybudówkę, garaż. Ale wszystko przejął jego szwagier. - Wyrzucił nas z domu - żali się Wiesław Sadecki z Branicy.

16 lat temu Wiesław Sadecki z żoną Mariolą mieli dość starania się o dziecko. Adoptowali dwuletniego Łukaszka. - Jego mama zmarła, bardzo chcieliśmy mu pomóc - wspomina pan Wiesław.

Życie układało się im szczęśliwie. Urządzali dom i jego obejście nad jeziorem w Branicy. Mieli piękne plany. Ale gdy Łukasz skończył sześć lat, pani Mariola zachorowała. - Przegrała walkę z rakiem, zostaliśmy z Łukaszem sami, bardzo to przeżyliśmy - mówi pan Sadecki.

Z trudem znieśli cios. Każdy kąt ich domu przypominał panią Mariolę.

Wtedy już wiedzieli, że mogą ten dom stracić.- Starania o to, jeszcze za życia żony, zaczął jej brat Czesław. Raz był u niej w szpitalu i powiedział, żeby zrzekła się tego domu - opowiada Sadecki. - Nie zgadzaliśmy się z tym, bo mieszkaliśmy w Branicy od lat i teściowa, która dostała ją przez tzw. zasiedzenie, zawsze mówiła, że to my mamy tu zostać.

Jednak w 1981 r. matka pani Marioli podpisała dokument, w którym przekazała nieruchomość jednemu z 10 dzieci: właśnie synowi Czesławowi.

Spór o dom znalazł finał w sądzie. - Rodzeństwo Marioli zeznało, że dom w Branicy matka dała nam, bo go urządziliśmy, mieszkaliśmy w nim. Uznali, że bardziej należy się on mi i Łukaszowi niż ich bratu Czesławowi - podkreśla Sadecki. - Siostra nieźle dała mu popalić w sądzie, że po trupach idzie do pieniędzy.

Sadecki wykazał przed sędzią, ile zrobił na działce w Branicy, że wykopał staw, wymienił instalację, dobudował przybudówkę, garaż, wyprofilował cały teren. Jednak decyzja sądu była po myśli szwagra.

Eksmisję Sadeccy odwlekali do skutku.- A gdy już do niej doszło, a to było przed ostatnią Wielkanocą, musiała się odbyć w asyście policji! Wszyscy w okolicy wiedzieli, że szwagier wyrzuca nas z domu, odebraliśmy wiele gestów współczucia - dopowiada Sadecki.

- Szwagier panoszył się tu jeszcze wtedy, gdy mieszkaliśmy w Branicy - wspomina z emocjami pan Wiesław. - Wjeżdżał na podwórko traktorem jak do siebie, zabierał drewno i inne sprzęty. Doszło do wielu awantur, często z udziałem policji. Łukasz przypłacił to zdrowiem. Miał lęki, dużo płakał; świat, który układał sobie po śmierci Marioli znowu zaczął się rozpadać. Łukasz bał się, że po wypędzeniu z domu trafi do domu dziecka. Bez pomocy psychologa ciężko by mu było zachować równowagę - uważa ojciec.

Łukasz ma teraz 18 lat. Z żalem patrzy, jak wuj Czesław kosi trawę przed domem, w którym przeżył cztery szczęśliwe lata. Teraz nie może do niego nawet wejść.

Mieszkają z ojcem osobno.- Przygarnęli nas bliscy, za co jesteśmy im bardzo wdzięczni, ale chcemy wrócić do Branicy. Walczymy o ten dom, bo nie możemy się pogodzić z jego stratą, nie jest sprawiedliwa - tłumaczy Sadecki.

Pan Czesław, szwagier Sadeckiego, nie chce zajmować zdania w tej sprawie. Jego żona Maria powiedziała nam tylko, że przejęli dom w Branicy zgodnie z prawem.- Sąd już to rozpatrywał - zaznaczyła. - A Łukasz jest dorosły, ma swoją działkę, może się tam wybudować.

Pani Maria ucięła rozmowę słowami, że spór między jej mężem i jego szwagrem rozstrzygnie sąd.a

Komentarze 10

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
W dniu 19.10.2015 o 12:17, Sąsiad napisał:

A widzicie, jak chodzą do kościoła ze złożonymi rękami? Niech się przeniosą do innego, bo tu im ksiądz kumunię niechętnie poda.

 


dobrze dadza na tacę to księdzu nie będzie przeszkadzało jak potraktowali tych biednych skrzywdzonych przez los ludzi.

S
Sąsiad

A widzicie, jak chodzą do kościoła ze złożonymi rękami? Niech się przeniosą do innego, bo tu im ksiądz kumunię niechętnie poda.

G
Gość

NIE MOJE SPRAWA, ALE. Kain zabił Abla.

Ludzie! kto odda swoją własność obcym...  Szwagra i jego adopcyjne dziecko, właśnie tak pan Cz traktuje.

 

Państwo Cz i M zwróćcie szwagrowi wkład pieniężny za jego trud  i załatwcie im porządne lokum. Miejcie trochę ludzkiego odruchu.

 

 

G
Gość
W dniu 17.10.2015 o 17:03, pchełka napisał:

Ilekroć bywam w Branicy zawsze z zasłużonym szacunkiem myślę o panu Sadeckim i Łukaszu, którzy z niezwykłą starannością troszczą się o ład i porządek wokół posesji. To bardzo przykre co ich spotyka. Panu Czesławowi i pani Marii proponuję aby jeszcze raz rozważyli, czy w ogólnym rozrachunku będą mieć poczucie sprawiedliwości i spokój sumienia?

 


Jestem osobą całkowicie postronną.Ale dla mnie wydrzeć sierocie coś co ma po Matce- chociaż przybranej  jest bezwzględnym chamstwem.Fala krzywdy do tych ludzi wróci.

p
pchełka

Ilekroć bywam w Branicy zawsze z zasłużonym szacunkiem myślę o panu Sadeckim i Łukaszu, którzy z niezwykłą starannością troszczą się o ład i porządek wokół posesji. To bardzo przykre co ich spotyka. Panu Czesławowi i pani Marii proponuję aby jeszcze raz rozważyli, czy w ogólnym rozrachunku będą mieć poczucie sprawiedliwości i spokój sumienia?

G
Gość
Znam Łukasza i jego tatę to wspaniali ludzie ,ten dom im się należy a temu szwagrowi łatwo podważać słowo nie żyjącej siostry.to straszne, oby nie przespal w tym domu spokojnej nocy.za Łukaszka i tatę 3mam kciuki oby odzyskali dom i spokój...
A
Ania

"Pan Bóg nierychliwy ,ale sprawiedliwy  " , jeszcze zapłacą wysoką  cenę za swoją pazerność - tylko,że Im nikt nawet nie współczuje.

G
Gość

Takie mamy prawo.

Nie wkładać żadnej forsy w nie swoje!! najpierw trzeba uregulować sprawę, jak w poście wyżej. Również współczuję.

c
cvb

niestety przed włożeniem złotówki w cudze budy trzeba najpierw wyłożyć forsę w notariusza bo wielu już się tak oszukało, babcie już takie są że często zmieniają zdanie, a w sądzie papier jest ważniejszy od lamentów, prywatnie współczuję

C
Czika
Jak tak można? Ludzie dla pieniędzy zrobią wszystko nawet się upodlą. Mieszkańcy nowym właścicielom zapewne umilą czas.....wstyd!!!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska