Mieszkają przy ulicy Dąbrowskiego w centrum Nakła. Drzewa od ulicy nie widać. Faktycznie jest w nim, tuż nad ziemią, potężna dziupla, która może osłabić pień. Potężna wichura, a takie zdarzają się tego roku, może je powalić. Trzeba więc drzewo wzmocnić, ale o tym mogą zadecydować dendrolodzy, albo po prostu ściąć. - Byliśmy już w sprawie tego kasztanowca w Urzędzie Miasta i Gminy, byliśmy też u strażaków - mówią mieszkańcy. - Ale to nie jest drzewo gminne, tylko prywatne.
Przeczytaj także: Ogromny huk i ściana domu w podszubińskich Słupach legła w gruzach. Cud, że nikt nie zginął! [zdjęcia, wideo]
Rozmawialiśmy więc również z właścicielem. Od wczesnej wiosny walczymy o ścięcie tego drzewa. I ono jak stało, tak stoi. - Ścięcie drzewa, to nie jest taka prosta sprawa - mówi burmistrz Sławomir Napierała. - Wydajemy pozwolenie na ścinkę, którą można przeprowadzić, ze względu na ptaki, tylko od późnej jesieni do wczesnej wiosny. Chyba że drzewo jest zagrożeniem dla życia i zdrowia. Wtedy możemy wydać pozwolenie na natychmiastową ścinkę.
Ale właściciel klasztanowca z wnioskiem o ścięcie jeszcze w urzędzie nie był. Burmistrz radzi, by mieszkańcy udali się do nadzoru budowlanego.
A co na to właściciel drzewa? - Ono nie jest wcale w tak tragicznym stanie - powiedział. - No, trzeba ściąć, ale jest problem: nie podjedzie się wysięgnikiem - mówi. - Musi ktoś wejść na nie i ścinać kawałek po kawałku. Kiedy? Nie wiem.
Ale najpierw trzeba wystąpić z wnioskiem o ścinkę drzewa, prawda?
Przeczytaj także: Połamane drzewa, zalane centrum handlowe Rondo w Bydgoszczy oraz parkingi i piwnice, a także brak prądu - oto skutki ulewy w regionie [zdjęcia Czytelników]
Czytaj e-wydanie »