Poseł podziękował mediom za ujawnienie nieprawidłowości w Janturze ( "Gazeta Pomorska" napisała o tym pierwsza już 8 stycznia). Wyraził zdziwienie, że dotąd nie zainteresowali się opisywaną sprawą przedstawiciele Polskiego Stronnictwa Ludowego. Chodzi o pół tysiąca pokrzywdzonych rolników, którym nieszawska firma nie zapłaciła za zboże w sumie ok. 23 mln złotych. Nie zainteresowały się także opisywaną sprawą i działalnością spółki także instytucje państwowe, choć Jantur nie złożył w Krajowym Rejestrze Sądowym sprawozdania finansowego za 2008 i 2009 rok, co jest obowiązkiem. Nie powiadomił też Powiatowego Urzędu Pracy, że zwalnia pracowników, a gdy stracił płynność finansową powinien ogłosić upadłość. Nie uczynił tego, co jest przestępstwem, zagrożonym do kilku lat pozbawienia wolności.
Poseł uznał, że prokuratura ma odpowiednie narzędzia, by móc badać finanse spółki prawa handlowego.
Jednocześnie poprosił, by Prokuratura Apelacyjna wyznaczyła prokuraturę, inną niż aleksandrowska, do zbadania sprawy. - Nie chciałem stawiać aleksandrowskich prokuratorów w niezręcznej sytuacji ze względu na pozycję właścicieli Janturu w powiecie - tłumaczył poseł. Przewodniczącym rady nadzorczej w Janturze jest Janusz Chmielewski, przewodniczący rady powietu aleksandrowskiego, a prezesem spółki - Roman Chmielewski, przewodniczący Rady Miejskiej w Nieszawie.
Po konferencji prasowej poseł udał się do Ciechocinka na spotkanie rolników z Bogdanem Lewandowskim, radnym sejmiku województwa kujawsko - pomorskiego, który zapowiedział, że on także w tym tygodniu złoży doniesienie do prokuratury przeciwko Janturowi. Rolnicy przyjęli informacje o oddanie sprawy w ręce prokuratorów z zadowoleniem. Uważają, że poza ewentualnym ukaraniem winnych ich obecnego położenia, takie działania mogą mieć wydźwięk prewencyjny.
