Włocławski sąd przychylił się do wniosku Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy i przedłużył areszt tymczasowy dla szefów spółki, która winna jest ok. 800 wierzycielom ok. 80 mln złotych, w tym ok. 700 rolnikom za zboże odstawione do spółki Jantur. Prezesi siedzą w areszcie od początku grudnia, ale zarzuty w tej sprawie ma jeszcze pięć innych osób, w tym gł. księgowa Jolanta O. i Janusz Ch., trzeci z braci, były przewodniczący rady nadzorczej.
Tymczasem poszkodowani przez Jantur rolnicy założyli stowarzyszenie, którego przedstawiciele pukają do różnych drzwi z prośbą o pomoc.
- Obawiamy się, by sprawa z biegiem czasu nie poszła w zapomnienie - nie ukrywa Krzysztof Pieczkowski, prezes Stowarzyszenia Poszkodowanych Przez Jantur".
W środę po południu Pieczkowski i przedstawiciele grupy poszkodowanej przez inne firmy hodowców trzody, w tym protestujących gospodarzy pod gmachem Urzędu Wojewódzkiego w Bydgoszczy spotkali się z Markiem Sawickim, ministrem rolnictwa i rozwoju wsi.
- Będę starał się zorganizować spotkanie z ministrem sprawiedliwości i prokuratorem generalnym. Nie może być tak, że sprawą kilkuset oszukanych na blisko sto milionów złotych zajmuje się jeden prokurator - powiedział m.in. minister.
- Minister obiecał, iż na tym spotkaniu obecni będą także przedstawiciele wierzycieli spółki Jantur - poinformował nas Krzysztof Pieczkowski.
Dodał, że kierowane przez niego stowarzyszenie przygotowało też prośby do Leszka Korzeniowskiego, przewodniczącego sejmowej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi o zainteresowanie się sprawą nieszawskiej spółki oraz do prokuratora Piotra Grzegorka, szefa Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy o wsparcie prokuratora prowadzącego sprawę nieszawskiej spółki i zorganizowanie pracy tak, by mógł się skoncentrować tylko na niej.