https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Będzie apelacja po wyroku w sprawie bydgoskiego Domaru. Ciąg dalszy historii sprzed 15 lat

Maciej Czerniak
Janusz S., jeden z najbogatszych bydgoszczan nie składa broni, chce walczyć o uniewinnienie
Janusz S., jeden z najbogatszych bydgoszczan nie składa broni, chce walczyć o uniewinnienie Polskapress
Adwokat Janusza S., skazanego nieprawomocnie w związku z wyprowadzeniem pieniędzy ze spółki Domar, zapowiada zaskarżenie wyroku. Mówi o pomijaniu przez sąd wniosków dowodowych. "Pan Janusz S. od samego początku podkreślał, że zarzuty podnoszone wobec niego są wynikiem spisku".

- Wyrok będzie zaskarżony. Na tym etapie postępowania z uwagi na to, iż dopiero sporządzane jest uzasadnienia wyroku nie mogę podać zarzutów, które będą szczegółowo podniesione w apelacji - mówi adw. Barbara Wiaderek, obrońca Janusza S.

Prawniczka podkreśla, że w trakcie procesu sądowego, w którym wyrok zapadł 12 września, "zostały oddalone wszystkie wnioski obrońcy, które zmierzały do wykazania rzeczywistych beneficjentów środków pochodzących z Domar-Bydgoszcz S.A."

- Sąd ogłaszając wyrok zaznaczył, że na ławie oskarżonych powinien się znaleźć Mirosław S., brat mojego klienta - wyjaśnia mec. Wiaderek. - Już na pierwszej rozprawie wnosiłam o zwrot sprawy prokuratorowi w celu uzupełnienia śledztwa, ponieważ nie przeprowadzono kluczowych dla sprawy czynności. Nie przeprowadzono dowodów, które wykazałyby, gdzie ostatecznie  znalazł się cały majątek  pochodzący ze spółki Domar-Bydgoszcz S.A. oraz jej tzw. spółek córek, pomimo, że  zarówno w toku postępowania przygotowawczego, jak i sądowego obrońcy Janusza S. o to wnosili. Pan Janusz S. od samego początku podkreślał, że zarzuty podnoszone wobec niego są wynikiem spisku. Sąd Okręgowy w Bydgoszczy orzekający  w innym postępowaniu w pisemnym uzasadnieniu potwierdził istnienie spisku przeciwko Januszowi S. Pierwszy zarzut postawiono mojemu klientowi, pomimo prawomocnych dwóch wyroków sądowych oraz wyroku Sądu Najwyższego potwierdzających, iż nie doszło do jakiegokolwiek pokrzywdzenia wierzycieli w tym przypadku.

Wyrok po 15 latach nie zamyka sprawy?

Przypomnijmy, że 11 września Janusz S. nieprawomocnym wyrokiem Sądu Okręgowego w Bydgoszczy został skazany na pięć lat pozbawienia wolności. S. był twórcą Domaru, czyli sieci około 50 sklepów w północnej Polsce, w których sprzedawano sprzęt RTV. Akt oskarżenia w sprawie jego upadłości Prokuratura Regionalna w Gdańsku skierowała do sądu w 2019 roku. Zarzuty dotyczyły, między innymi zawarcia umów mających na celu „wyprowadzenie majątku spółki, co w konsekwencji doprowadziło do jej upadłości”. Zarzuty prania pieniędzy odnosiły się do transakcji, których dokonywano od 2009 do 2011 roku. Szacowana kwota zdefraudowanych pieniędzy to około 35 mln zł.

W postępowaniu dotyczącym działalności, m.in. Janusza S. ustalono około 800 poszkodowanych podmiotów, w tym kilkuset pracowników sklepów.

Nie mniej skomplikowana od okoliczności, w jakich doszło do upadku firmy, jest historia samego śledztwa, które było później prowadzone. W 2016 roku prokuratura skierowała do sądu wniosek o wydanie listu gończego za biznesmenem. On sam zgłosił się do śledczych w 2018 roku. Starał się wtedy o wydanie listu żelaznego. Uzyskał go.
 

- W sierpniu 2016 zeznania złożył świadek Jarosław M., który pomówił  Pana Janusza S. - mówi adw. Wiaderek. - Tylko na tej podstawie rozszerzono zarzuty mojemu mandantowi, albowiem wcześniej w aktach znajdowały się już wszystkie dowody, w tym między innymi opinie biegłych, które nie doprowadziły do rozszerzenia zarzutów.

Prokuratura - jak zaznacza prawniczka S. - w akcie oskarżenia podniosła, iż Jarosław M. jest głównym świadkiem oskarżenia.

- Przed  złożeniem zeznań w  postępowaniu sądowym, świadek ten miał oświadczyć Pani Prokurator - co wynika z nagrań - że obawia się o swoje życie, jednak ta istotna okoliczność została przemilczana przez  tegoż oskarżyciela. Natomiast obrona złożyła wnioski dowodowe, w tym nagrania, w których świadek ten potwierdza, że złożył fałszywe zeznania, do których był namawiany  przez inne osoby.  Wnioski  te zostały jednak oddalone przez sąd. Nie został również przesłuchany w toku postępowania sądowego Roman Karkosik, który był większościowym udziałowcem spółki należącej do Domar-Bygoszcz S.A.i który decydował de facto o majątku tej spółki - podkreśla adwokat.
 
- Do materiału dowodowego nie zostały włączone - pomimo wniosków obrońcy - zeznania złożone w innym postępowaniu przez Janusza W., nieżyjącego już prezesa Domaru, który wskazywał kto był faktycznym beneficjentem środków pochodzących z Domar- Bydgoszcz S.A. - dodaje mec. Wiaderek.

Wiadomo, że o uzasadnienie wyroku do bydgoskiego sądu również zwróciła się prokuratura.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Ostatnia droga Franciszka. Papież spoczął w ukochanej bazylice

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska