Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jantur. Rada nadzorcza nie stanie przed sądem

Jadwiga Aleksandrowicz
Dawna gorzelnia Janturu
Dawna gorzelnia Janturu Fot. Jadwiga Aleksandrowicz
- Ani Janusz Ch., przewodniczący rady nadzorczej ani jej członkinie: Marzena L. Beata Ś. i Kamila Ch. nie będą się tłumaczyć przed sądem z oszustw, jakich dokonała upadła nieszawska spółka Jantur na szkodę kilkuset rolników i innych wierzycieli. Prokurator umorzył wobec nich postępowanie.

Zdaniem prokuratora, członkowie rady nadzorczej nie mieli wiedzy, że główna księgowa spółki prowadziła nierzetelną księgowość, podawała nieprawdziwe dane, stwarzając tym samy wrażenie doskonałej kondycji spółki, podczas, gdy już u 2008 Jantur stracił zdolność regulowania rachunków. Mimo to skupowano zboże, nie płacąc rolnikom. Upadłość ogłoszono dopiero w 2010 roku.

Członkom rady nadzorczej upadłego Janturu Sp. z o.o. w Nieszawie postawiono w grudniu 2010 roku po dwa zarzuty: jeden na podstawie ustawy o rachunkowości w związku z artykułem 11 par. 2 kodeksu karnego, a drugi dotyczył przestępstwa z artykułu kodeksu spółek handlowych. Chodziło o nienależyty nadzór nad finansami spółki. Prokurator zastosował nawet środek zapobiegawczy w postaci poręczeń majątkowych.

Po wielomiesięcznym śledztwie i zapoznaniu się z opinią biegłego oraz przesłuchaniu wielu świadków prowadzący postępowanie prok. Janusz Bogacz z Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy postanowił umorzyć częściowo postępowanie w stosunku do członków rady nadzorczej. Doszedł do wniosku, że rada nadzorcza nie może odpowiadać za nierzetelnie prowadzoną księgowość przez główną księgową spółki, zwłaszcza że jak wynika z zebranego materiału nie była informowana o rzeczywistej sytuacji spółki. Zmieniły się też przepisy kodeksu spółek handlowych, toteż jeden z postawionych zarzutów nie obejmował czynności wykonywanych przez radę.
Prokurator postanowił też uchylić środek zapobiegawczy w postaci poręczeń majątkowych.

Z uzasadnienia wynika, że do końca roku 2006 współpraca gospodarcza rolników ze skupującym zboże Janturem układała się dobrze. Od 2007 roku Jantur zaczął skupować zboże na przedłużone terminy płatności, wynoszące nawet 120 dni. Pomimo odraczania płatności spółka nadal skupowała duże ilości zboża, bo dostawcom oferowano wysokie ceny skupu. Wyszło też na jaw, że wystawiano faktury VAT dopiero na wyraźne żądania rolników.

- System księgowania dostaw zboża spowodował, że narastające zadłużenie spółki wobec rolników. Prowadzona dokumentacja wykazywała duże stany magazynowe zboża, którego w rzeczywistości nie było - czytamy w uzasadnieniu postanowienia.

Postanowienie nie jest prawomocne.Nadal toczy się śledztwo, które ma wykazać zakres winy prezesa i wiceprezesa zarządu (braci Romana i Krzysztofa Ch.) oraz głównej księgowej spółki - Jolanty O.

Rolnicy nie kryją oburzenia: - Jak to rada nadzorzca nie miała wiedzy!? Spólka należała do trzech braci. Dwóch to prezes i wiceprezes zarządu, a trzeci był przewodniczacym rady nadzorczej. Wszyscy mieszkają w Nieszawie. Członkiem rady nadzorczej była też córka prezesa. Trudno uwierzyć, że rodzina ze sobą nie rozmawiała! - denerwuje się jeden z wierzycieli.- Albo że przewodnic zący rady, który mieszka obok gorzelni nie wiedział, że rolnicy przyjeżdżali i awanturowali się o pieniądze za zboże.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska