https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jantur. Rodzinom zapłacili? Bo wierzycielom nie...

Jadwiga Aleksandrowicz
Proces toczy się przed Sądem Okręgowym we Włocławku, w największej sali sądu rejonowego. Na zdjęciu rolnicy-świadkowie.
Proces toczy się przed Sądem Okręgowym we Włocławku, w największej sali sądu rejonowego. Na zdjęciu rolnicy-świadkowie. Jadwiga Aleksandrowicz
Dziś przed włocławskim Sądem Okręgowym stanęli kolejni świadkowie w procesie przeciwko kierownictwu upadłej nieszawskiej spółki.

Kolejnych kilkanaście osób opowiadało Wysokiemu Sądowi, jak doszło do tego, że odstawiali zboże właśnie do Janturu (płacił lepiej i był jedynym skupującym w okolicy), jak ich zwodzono z zapłatą i jak różne argumenty podawano różnym wierzycielom (zatory płatnicze, kredyt w drodze, nietrafiona inwestycja).

Sąd podobnych, a nawet takie same wypowiedzi usłyszy od świadków zapewne jeszcze wiele razy, bo tylko rolników poszkodowanych przez spółkę jest 667. Natomiast wszystkich świadków (także pracowników, rozmaite firmy i instytucje) prokuratura powołała aż 846.

Dziś jeden ze świadków, któremu Jantur nie zapłacił za 75 ton pszenicy kwoty 38 tys. 106 złotych opowiadał, jak w rozmowie wytknął prezesowi spółki Ch., że od dawna nie płaci dostawcom zboża, a rozliczył się z członkami rodziny, którzy też odstawiali ziarno do Janturu wypłacił ponad 200 tysięcy złotych. Prezes miał mu odpowiedzieć: - Miałem nie zapłacić bratankom?

Roman Ch. zareagował na tę wypowiedź, dowodząc, że we wspomnianym przed świadka czasie był w szpitalu. Świadek przyznał, że mógł pomylić miesiące, bo od tamtej pory minęły cztery lata.

Inny świadek, z powiatu toruńskiego, opowiadał, jak spalono mu ciągniki i maszyny. Wiązał to ze swoimi wypowiedziami w prasie i programem telewizyjnym, w którym opowiadał, jak oszukał go Jantur. W jego wsi - jak podkreślał - mieszka krewny braci Ch.

Dziś świadkowie opowiadali też sądowi, jak to, że Jantur wpakował ich w problemy finansowe odbiło się na ich sytuacji ekonomicznej i na zdrowiu. Wspominali też o zmarłych wierzycielach, którzy nie doczekali zakończenia procesu. W minioną sobotę pochowano kolejną osobę, Jana Raszkę z gminy Dobre. W lutym na zawał zmarł rolnik w powiatu włocławskiego osierocając trzy córki w wieku szkolnym. Jantur nie zapłacił mu za zboże ponad 600 tys. złotych.

Kolejna rozprawa 15 maja.

Czytaj e-wydanie »

Komentarze 3

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

J
Józef

Czy wszyscy o tym nie wiedzą, że sprawa zakończy się umorzeniem a nawet uniewinnieniem, gdyż chmielewscy, którzy spowodowali tyle zła mają tyle układów także na szczeblu politycznym w opcji PSL i łącznie z burmistrzem Ciechocinka nie poniosą żadnych konsekwencji. Dlaczego sprawa przeciwko tzw. przestępcom trwa tak długo?

G
Gość
Niedługo wybory. Czas słodkiej zemsty politycznej, również na tych, co obiecali pomoc rolnikom a póżniej odbierali im głos na sesjach Rady Powiatu.
G
Gość

Chmielewscy nie mieli sumienia i nadal go nie mają. Głowy do góry noszą, wstydu żadnego.....

Ciekawe czy ksiądz dał im rozgrzeszenie? 

My poszkodowani nigdy im tego nie wybaczymy :ph34r:

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska