https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Janusz Palikot: - Zwyczajny Polak musi udowadniać urzędnikom, że nie jest wielbłądem

(JZ, JAD) fot. Lech Kamiński
Janusz Palikot liczy na 10 proc. głosów w wyborach parlamentarnych.
Janusz Palikot liczy na 10 proc. głosów w wyborach parlamentarnych.
- Dzięki za słowa, że są ugrupowania, które chcą odebrać nam głosy. Życzę im powodzenia! - rozpędził się poseł Tomasz Lenz. Dopiero buczenie zebranych uświadomiło mu językowy lapsus.

Niejedyny zresztą podczas sobotniej konwencji programowej PO w Kujawsko-Pomorskiem.

Radnych i kandydatów na radnych, prezydentów miast, burmistrzów komplementowali wice-szefowie Platformy: marszałek SejmuGrzegorz Schetyna i szef resortu spraw zagranicznychRadosław Sikorski.

Czytaj też: Czytaj też: Wódka. Palikot procentuje

Minister Sikorski nie szczędził aż nadto czytelnych aluzji. Przypomniał, że niedawno spotkał się z ministrem spraw zagranicznych Rosji, kilka dni temu w Słubicach z ministrem spraw zagranicznych Niemiec. - Wspominam o tym, bo są w Polsce politycy, którzy nie chcieliby porozumienia z sąsiadami, którzy uważają, że polityka to wieczna wojenka - mówił. - Mamy jasny wybór między tymi, którzy politykę traktują jako szukanie wroga, tkanie absurdalnych zarzutów, a tymi którzy chcą budować.

Właśnie wtedy padły słowa o ugrupowaniach, które chcą Platformie odebrać głosy, a poseł Lenz życzył im powodzenia. Po buczeniu szybko się zreflektował i dodał: - Powodzenia w cudzysłowie.

Marszałek Schetyna komplementował Rafała Bruskiego, kandydata PO na prezydenta Bydgoszczy. - To jeden z najlepszych wojewodów. Rafał, wygraj te wybory, bo to potrzebne Bydgoszczy i całemu regionowi!

To wywołało długi aplauz głośniej drużyny młodych gardeł, która gromko kibicowała wojewodzie.

Gdy kandydaci do sejmiku, na prezydentów i burmistrzów stanęli do pamiątkowego zdjęcia, na palcach obu rąk dało się wśród nich policzyć kobiety. Tłumaczył się z tego poseł Lenz, szef PO w regionie. - PO zgłosiła w historii samorządu terytorialnego najwięcej kandydatów: 1400. Wśród nich 33 procent to kobiety. Do sejmiku wystartowały wszystkie panie, które zgłosiły chęć kandydowania. PO zrobiła wszystko, by było jak najwięcej pań - zapewniał.

Palikot za rok zmieni państwo

Z kolei do bydgoskiego hotelu „Brda” w sobotę przyszło około 250 zwolenników Ruchu Poparcia Palikota, w ogromnej większości młodzi ludzie. Słuchali sejmowego skandalisty z uwagą, przerywając dwugodzinne spotkanie dużymi brawami. Wbrew pozorom głównym tematem spotkania nie były przywileje polskiego Kościoła, ale bezradność obywateli wobec państwa i całkowita blokada systemu partyjnego. - To nieszczęście Polski - mówił Palikot - że kto nie ma w Polsce pieniędzy, nie jest w stanie założyć własnej partii. PO i PiS dostają rocznie po 40 mln zł, więc jak tu konkurować z nimi, jak próbować rozbić ten skostniały układ, który się całkowicie zakleszczył?

Czytaj też: Jedno okienko: Kiedy ruszało siedem miesięcy temu - mówiło się, że to początkowe trudności. A jak jest naprawdę?

Lider RP twierdzi, że aby w 2011 roku jego ugrupowanie weszło do Sejmu potrzeba ok. 15 mln zł: - Sam wykładam 5 milionów, liczę na 3 miliony ze składek, 7 z akcji społecznych i od sponsorów. Na partię nie można wpłacać takich sum, ale na stowarzyszenie już tak. Palikot liczy więc na 10 procent głosów w przyszłorocznych wyborach parlamentarnych. Ale nawet po wejściu do Sejmu będzie domagał się zniesienia subwencji na partie: - Nie może być tak, że wszyscy Polacy składają się na wojnę polsko-polską!

 

Photobucket

Bohater spotkania w hotelu „Brda” wyjaśnił też zagadkę niskich jakoby dotychczas notowań jego ugrupowania: - Zleciłem badania, dzięki którym okazało się, że kiedy ankieterzy pytają o Ruch Poparcia nie dodając mojego nazwiska, rzeczywiście mamy tylko dwa proc. Kiedy natomiast pada pytanie o Ruch Palikota - poparcie wzrasta do 6 procent. Po prostu często ankietowani nie kojarzą „ruchu” z moją osobą.

Cztery najważniejsze punkty programu stronnictwa Palikota to wycofanie w 2011 roku naszych wojsk z Afganistanu, rozliczenie Kościoła z państwowych, ukrytych i jawnych subwencji, powołanie sejmowej komisji do ujawnienia „gigantycznych przekrętów” Komisji Majątkowej, likwidacja państwowego Funduszu Świadczeń Kościelnych oraz zniesienie subwencji dla partii. - Łącznie to kilkadziesiąt miliardów złotych, których tak potrzebuje budżet!

Czytaj też: Nowa wódka w Polsce: "Palycot". A produkuje ją biznesmen z Torunia, prywatnie mąż senator z PiS-u!

Jednym z ważniejszych punktów programu Palikota jest rewolucja w stosunkach obywatel - państwo: - Do tej pory zwyczajny Polak musi udowadniać urzędnikom, że nie jest wielbłądem. Będę żądał wprowadzenia zasady oświadczenie obywatela zamiast zaświadczenia. Rocznie w Polsce na potrzeby urzędników wydano... ponad sto milionów zaświadczeń! A niemal każde za opłatą. Przecież to urząd powinien udowodnić, że obywatel naruszył prawo, a nie na odwrót. Obywatel nie może w urzędzie być żebrakiem.

Zdaniem Palikota, jeśli uda mu się wprowadzić zasadę tzw. milczącej zgody, będzie to przełom w biurokracji: - Jeśli urząd w ciągu 90 dni nie odpowie na podanie, oznacza to zgodę.

Duże znaczenie przywiązuje Palikot do jawności życia gospodarczego i społecznego. Będzie domagał się jawności wszystkich dokumentów, z wyjątkiem tych dotyczących obronności i bezpieczeństwa państwa. Tłumaczy, że teraz to urzędnik państwowy i samorządowy decyduje o jawności prowadzonych spraw: - Byłaby to rewolucja w naszych urzędniczym bagienku.

Spotkanie Janusz Palikot zakończył optymistycznie. Przekonywał, że tę walkę wygra, a za rok - po wyborach - zacznie pracę nad zmianą państwa. I dodał: - Poczekamy, dopóki nie zdobędziemy władzy.

 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Biznes

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska