Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Janusz Zemke: Zachem jest ofiarą bałaganu w Ciechu

Rozmawiał Roman Laudański
Janusz Zemke: Ciech wpadł w kolosalne tarapaty finansowe. Miał lub ma dużą stratę netto. Dlatego wykupił obligacje sprzedając Zachem. Ciech położył innych, żeby ratować siebie.
Janusz Zemke: Ciech wpadł w kolosalne tarapaty finansowe. Miał lub ma dużą stratę netto. Dlatego wykupił obligacje sprzedając Zachem. Ciech położył innych, żeby ratować siebie. Archiwum
Jestem posłem opozycji, mam znikomy wpływ na to, co robi minister skarbu, ale nie godzę się z tym, co się stało z Zachemem - rozmowa z Januszem Zemke, europarlamentarzystą, SLD.

- Jaka jest prawda o Zachemie?
- Jestem posłem opozycji, mam znikomy wpływ na to, co robi minister skarbu, ale nie mogłem się pogodzić i nie godzę się z tym, co się stało z Zachemem. To absolutnie błędna decyzja. Zachem jest ofiarą bałaganu w Ciechu i braku koncepcji rozwoju tej grupy. Dodam, że podstawowym właścicielem Ciechu jest Skarb Państwa, dlatego minister skarbu miał wpływ na to, co działo się w Ciechu.

- Kiedy Ciech kupował Zachem, zobowiązał się do inwestycji.
- Na papierze i formalnie wywiązał się z tego. Przeprowadziłem kilkanaście rozmów z osobami pracującymi wcześniej w Zachemie i w Ciechu. Kiedy Zachem został sprzedany Ciechowi w 2006 roku, miał ponad sto milionów złotych zysku. Uważam, że Ciech zapłacił za zakład pieniędzmi, które pozyskał... wchłaniając Zachem. Wiadomo było, że zakłady chemiczne wymagają dużych inwestycji. Ciech kupując Zachem zobowiązał się, że zmodernizuje instalacje i dzięki temu produkcja przede wszystkim TDI (materiał wykorzystywany w branży motoryzacyjnej i meblarskiej - przyp. Lau.) będzie tańsza. Na papierze minister skarbu państwa 31 października 2012 roku rozliczył Ciech z warunków umowy kupna Zachemu. Ministerstwo uznało, że Ciech wywiązał się z inwestycji gwarantowanych w wysokości 176 mln zł. Moim zdaniem te pieniądze nie pochodziły z Ciechu, a z Zachemu. Nie zmodernizowano też instalacji do elektrolizy solanki, a ta inwestycja znajdowała się na liście stanowiącej załącznik do umowy prywatyzacyjnej Zachemu.

- Biznes zna takie przypadki i to nie tylko w kraju. Zastanawiam się, jak to się stało, że jedyny w kraju producent TDI został położony.
- Dlatego, że właściciel Zachemu - Ciech wpadł w kolosalne tarapaty finansowe. Miał lub ma dużą stratę netto. Dlatego wykupił obligacje sprzedając Zachem. Ciech położył innych, żeby ratować siebie. Do likwidacji Zachemu doszło w momencie, w którym cena głównego produktu TDI zaczęła na rynkach światowych rosnąć.

- Z roku na rok rósł dług Zachemu.
- Zachem był deficytowy, bo rynek TDI w ostatnich latach został zmonopolizowany przez dużych światowych graczy. Od kilku miesięcy ceny zaczęły rosnąć i już w trzecim kwartale ubiegłego roku odzyskano rentowność produkcji TDI w Zachemie. Poprosiłem ekonomistów o przygotowanie analiz. Za trzy kwartały 2012 roku sprzedano TDI za 420 mln zł, a rok wcześniej za 321 mln zł. Zachem został sprzedany BASF-owi, kiedy ceny TDI rosły, a BASF kupił Zachem głównie po to, żeby wyeliminować konkurencję m.in. na rynku chińskim.

- Rząd potrafił, choć minimalnie włączyć się w ratowanie części zwalnianej załogi Fiata w Tychach, a dlaczego nie kiwnął palcem w sprawie Zachemu?
- Decyzja o likwidacji Zachemu nie została ani w wymiarze ekonomicznym, ani społecznym w pełni policzona. Przepraszam, ale nie skończy się na zwolnieniach w Zachemie, bo pracę stracą również pracownicy firm kooperujących z zakładami chemicznymi. Nie będziemy mówili o utracie kilkuset miejsc pracy, ale to trzeba podwoić. Wraz z zamknięciem Zachemu zlikwidowano w Polsce produkcję 90 tys. ton TDI i ponad 20 tys. ton EPI. Teraz będziemy musieli za to zapłacić cenę, którą ktoś nam podyktuje. Zmaleją też dochody Skarbu Państwa z podatków i opłat, straty poniesie również ZUS, Narodowy Fundusz Zdrowia i lokalne samorządy, do których trafiały podatki od nieruchomości. Zachem został sprzedany firmie BASF za 43 mln euro, to jednorazowy przychód Ciechu, ale w wielu obszarach skarb państwa poniesie straty. Nie przeprowadzono takiego bilansu. Wszystko sprowadzono do najprostszej z punktu widzenia Ciechu doraźnej decyzji. Ciech potrzebował pieniędzy na wykup obligacji. Zamiast pójść do banku po kredyt - sprzedał Zachem. Zabito zakład, zwolniono tysiąc ludzi. Za chwilę TDI i EPI będziemy musieli importować. Położono zakład i była to błędna decyzja. W takiej sytuacji państwo powinno być aktywne. Minister jako przedstawiciel państwa nie może patrzeć tylko na problem finansowy Ciechu. Państwo powinno również dbać o miejsca pracy.

- Trochę mi to przypomina sytuację z grupą Bumar, która chce wchłonąć całą zbrojeniówkę (u nas Wojskowe Zakłady Lotnicze w Bydgoszczy i Wojskowe Zakłady Uzbrojenia w Grudziądzu). Przypomnę, że to był pomysł rządu, w którym był pan wiceministrem obrony.
- Dwa lata temu był plan włączenia obu zakładów do Bumaru. Bardzo zdecydowanie rozmawiałem wtedy nie tylko z zakładami, ale i członkami kierownictwa MON-u i do włączenia nie doszło. Jakąś cegiełkę swojego udziału w tym mam. Pomysł stworzenia wspólnej grupy nie jest zły, kiedyś tak się w Polsce stanie. Natomiast oba zakłady są dochodowe, a Bumar ma kłopoty finansowe. Wejście obu tych zakładów do Bumaru dzisiaj oznaczałoby, że będą drenowane z pieniędzy na rzecz firm, które nie dają sobie rady. Można wejść do takiej grupy, kiedy jest ona nowoczesna, dużo eksportuje i ma pieniądze. Dziś takich warunków nie ma.

- Dlaczego tak słabo idzie ściąganie inwestorów do regionu? Przez lata władze Bydgoszczy nie zrobiły porządnej drogi łączącej Park Technologiczny z "dziesiątką"!
- Droga już jest. Może poprzedni prezydent miasta za słabo zwracał na to uwagę? Dla niego ważniejsze były imprezy sportowe i kulturalne. Tereny w Parku Technologicznym nareszcie można pokazywać inwestorom. Kłopot polega również na dekoniunkturze w świecie, szczególnie w Europie. Kryzys mamy, wszyscy boją się inwestować.

- Może mamy długotrwały kryzys z właściwym zaangażowaniem polityków z regionu?
- "Zasysanie" inwestorów powinno być misją marszałka, wojewody i prezydentów miast. Odnoszę wrażenie, że oni nie zawsze to doceniają. Oczekiwałbym również, żeby w te sprawy aktywniej angażowali się politycy z partii, które dzisiaj rządzą.

- Może nie trzeba zwalać wszystkiego na kryzys. Polsce, regionowi brakuje w gospodarce marek producentów jak np. bydgoska PESA. Staliśmy się wielką montownią, którą w każdej chwili można zwinąć i przenieść do kraju, w którym praca jest tańsza.

- Płacimy też cenę za brak aktywnej polityki przemysłowej państwa. Za mało promuje się produkcję, ulgi dla inwestorów, choć jakieś pomysły się pojawiają. Uwierzyliśmy, że inwestorzy przyjadą, jak będą mieli u nas tańszą, ale fachową siłę roboczą, ale w Europie jest teraz wiele podobnych miejsc. Państwo musi być znacznie aktywniejsze w tym obszarze.

- Na koniec proszę skomentować załatwienie pracy byłemu prezesowi Zachemu w KPEC-u - bydgoskiej spółce komunalnej. Tak należy się troszczyć o załogę?
- To smutna sprawa. Wojsko nauczyło mnie, że kapitan schodzi z pokładu ostatni, a najpierw myśli się o załodze. W tym przypadku odwrócono kolejność.

Stanowisko Ciechu w tej sprawie: Ciech: Problemy Zachemu to efekt sytuacji na rynku
 

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska