- Córka dopiero co przeszła zapalenie płuc, musimy na nią chuchać i dmuchać. Koleżanka podpowiedziała, że na zdrowie dobrze działa codzienna mieszanka soku z cytryny i miodu, więc rozglądam się za tym ostatnim - usłyszeliśmy od Jagody Kowalskiej, którą spotkaliśmy na Rynku Staromiejskim.
Tradycyjnie największe wzięcie mają wyroby mięsne. - Skusiłem się na kawałek szynki, ale cena była wysoka - pokazuje Ryszard Pietruszyński. - Cóż, 39 złotych za kilogram to sporo, jak na mój portfel. Wiem, że wędliny które kupuję w markecie za 20 złotych, nie zasługują na miano wędlin. Nie zawsze jednak stać człowieka na jakość. Chodzi za mną jeszcze słonina wędzona w przyprawach, pewnie po nią wrócę.
Kolejki ustawiają się również do pieczywa. - Przyszłyśmy z przyjaciółką po swojski chleb żytni - zdradza Ewa Kwiatkowska, którą spotkaliśmy przed jednym ze stoisk. - W dzieciństwie był moim koszmarem, dziś nie wyobrażam sobie bez niego porządnego śniadania. Dostałam przepis na stuprocentowy żytni razowy, podobno banalny w wykonaniu. Gdy zjem bochenek, który właśnie kupiłam, sama zabiorę się za pieczenie. Zajrzałam na jarmark także po ser góralski, jestem jego zadeklarowaną fanką.
Mniejszym zainteresowaniem cieszyło się rękodzieło. - Może intensywniej myślimy o wigilijnych stołach niż prezentach dla bliskich? - śmieje sie Karol Wasik, turysta z Warszawy.
Jarmark Bożonarodzeniowy na toruńskim Rynku Staromiejskim potrwa do 23 grudnia.
