Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jarosław Kaczyński jest zwycięzcą, ale Budapesztu nie skopiował. I nie zmieni konstytucji

Karina Obara
Karina Obara
archiwum
Rozmowa z dr. Hubertem Stysem, wykładowcą w WSB w Toruniu, o konsekwencjach wygranej PiS.

- Zaskoczył pana wynik wyborów?
Sondaże pokazywały nam przybliżone wyniki poparcia dla partii, więc zaskoczenia dużego nie ma. Kwestią otwartą pozostawało zachowanie przy urnach 10 proc. niezdecydowanych wyborców. Na pewno Jarosław Kaczyński jest zwycięzcą, ale Budapesztu nie skopiował. PiS-owi nie udało się obezwładnić opozycji. Widać to było w wyborach samorządowych, majowych do europarlamentu, widzimy to dziś. PiS konstytucji nie zmieni, a dodatkowo musi się martwić Senatem i przyszłą prezydencką elekcją. Zwycięstwo Kaczyńskiego jest oczywiście pełne – jeśli wyniki exit polls się potwierdzą, PiS utrzymuje władzę, zyskało nowych wyborców, co po 4 latach trudnego rządzenia jest wynikiem znakomitym. Ale widać też, że opozycja będzie silniejsza niż w minionej kadencji – co powinno się przełożyć na jej większą polityczną skuteczność.

Trwa głosowanie...

Zaskoczył was wynik wyborów parlamentarnych?

Gazeta Pomorska

- Co się na tę wygraną PiS złożyło?
Pompowane w nieskończoność przekonanie, że to jedyna partia, która coś dała. Narracja mówiąca o wyjątkowości tego ugrupowania, które samo walczy ze złym systemem i faryzejską poprawnością innych. Powielane opowieści o ciągle dybiących na Polaków zagrożeniach – a to o potworze dżender, tęczowej rewolucji, niebezpiecznych imigrantach, złodziejskich mafiach, zaprzedanych zagranicy elitach. PiS przejechał jak czołg, mimo że niesie w sobie i powiela te same patologie, co dotychczasowe rządzące partie. Niezmiennie mógł liczyć na kler. Na wynik przekłada się też fakt, że wyborcy niekoniecznie okazali się wymagający - nie zraziła ich jakość uprawianej przez PiS polityki, dość liczne afery, często nikczemna retoryka. I mimo wszystko marna jakość rządzenia.

- Obwinia pan też słabą kampanię opozycji?
Mam poczucie, że opozycja, głównie PO, nie potrafiła stworzyć nowej jakości. Alians z Zielonymi i Nowoczesną, pierwszoplanowość Kidawy-Błońskiej były dobrymi posunięciami, ale nie decydującymi. Opozycja nie miała też żadnych haków na końcu kampanii, a sprawa Banasia – jak się okazało – to było trochę za mało. PO nie potrafiła skutecznie zwalczać pisowskiej narracji. I trudno nie przyznać racji Lechowi Wałęsie, który na swój sposób to wypunktował: że PO dała się wsadzić na niewygodne dla siebie tematy, zamiast samemu je narzucać.

- A Lewica?
Ta z kolei skupiała się na swojej jedności i wiarygodności, nie widać było solidnej ofensywy przeciwko partii władzy. Biedroń, po europarlamentarnej porażce Wiosny, niby walczył, ale bez przekonania. Bardziej dynamiczny i otwarty był Kosiniak-Kamysz z PSL, który z debat telewizyjnych wychodził w glorii zwycięzcy. I widzimy dziś dość wysoki wynik jego partii.

- Nobel dla Olgi Tokarczuk, która apelowała do Polaków, by poszli głosować za demokracją i przeciw autorytaryzmowi, miał jakieś znaczenie?
Tak, oczywiście, przy założeniu, że Polacy czytaliby książki, a nie tylko program telewizyjny. Poziom czytelnictwa dziś w Polsce jest dramatyczny, a wiedza o poglądach i treściach wyrażanych w prozie noblistki dość nikła. Ludzie kultury i sztuki od długiego czasu apelują o postawy prodemokratyczne. I trudno odmówić sympatii społeczeństwa wobec np. Olgierda Łukaszewicza, rodziny Stuhrów, Krystyny Jandy czy Mai Ostaszewskiej. Ich apele – jak widzimy – nie przyniosły w sumie żadnych pożądanych przez nich efektów. Poparcie dla partii władzy nie spadło ani na milimetr. Wprost przeciwnie – wzrosło.

- W którą stronę pójdzie teraz Polska?
W tę stronę, którą zapowiadał prezes partii. Wymiana elit: w finansach, sądownictwie, dociśnięcie niezależnych od władzy mediów. Kreacja nowych, własnych, partyjnych, konserwatywno-ultrakatolickich kadr, desygnowanych do rządzenia państwem. Oczywiście, ta formuła prędzej czy później wyczerpie się, ale póki co będziemy skazani przez najbliższy czas na obecność przy władzy różnorakich Dyzmów, ludzi bez wiedzy i umiejętności, by nie powiedzieć dyletantów i miernot. Władza pozbawiona realnej demokratycznej kontroli degeneruje się szybko. I traci mechanizmy skutecznego samooczyszczania.

- Kto jest zwycięzcą tych wyborów, poza PiS?
Na pewno nie Lewica - dostała dwucyfrowy wynik, jako efekt konsolidacji środowiska , ale to wszystko. 12 proc. to mało, zbyt mało, by zagrozić Platformie jako głównej partii opozycyjnej. Wygrywa Konfederacja, bo przebiła próg i przezwyciężyła klątwę bycia „wiecznie pod progiem”. Zwyciężyli ci, co byli poza Sejmem, mimo że byli na niego już gotowi, np. Adrian Zandberg czy Barbara Nowacka. Ale zwyciężyli też wyborcy – wszak 4 lata temu aż 18 proc. głosów nie brało udziału w podziale mandatów. Dziś wszystkie komitety są w Sejmie i odwzorowanie preferencji politycznych jest pełniejsze niż poprzednio. Zwyciężyli wyborcy lewicowi, bo będą mieć reprezentację. W pewnym wymiarze wygrywa też całe społeczeństwo, bo wola uczestnictwa w wyborach rośnie i Polacy chętniej niż w poprzednich latach idą do lokali. Frekwencja skoczyła bardzo znacząco. I miejmy nadzieję, że za fizycznym udziałem w elekcjach pójdzie też równolegle znajomość spraw obywatelskich i politycznych mechanizmów sprawowania władzy.

od 7 lat
Wideo

Pensja minimalna 2024

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska