Urodził się w Toruniu. Mimo że ma dopiero 30 lat, zwiedził już pół swiata. Opłynął Europę, Afrykę, obie Ameryki i część wysp w archipelagu Polinezji francuskiej. Ale po kolei.
- Gdy byłem małym chłopcem pojechałem z rodzicami na wczasy do Sopotu - _opowiada Jarek. - Wybraliśmy się na wycieczkę wodolotem po zatoce. Byłem jedyną osobą, która siedziała na zewnatrz. Wszyscy jak na zawołanie dostali choroby morskiej. Ja byłem bardzo podekscytowany i już wtedy stwierdziłem, że pływanie to moja pasja. _
Szkoła dała mu potrzebne teoretyczne podstawy pracy oficera nawigacyjnego. Jednak dopiero, gdy pierwszy raz wypłynął w rejs, nauczył się zobaczył co oznacza praca na statku.
- Mój pierwszy zawodowy wyjazd był po trzecim roku studiów. Płynąłem na wielkim kontenerowcu, który ważył 32 tys. ton (inaczej 32 tys DWT) i miał 242 metry długości. Była tam nawet winda, bo statek miał 11 pięter. Pływaliśmy na linii Europa - Afryka Zachodnia. Czułem się tam bardzo dobrze, ale nie byłem przyzwyczajony do długich rozstań z rodzicami i znajomymi. Idąc po trapie, uświadomiłem sobie, że będzie to mój dom przez najbliższe pół roku - wspomina Jarek. - Ale poradziłem sobie.
Wtedy zaczynał m.in. praktyki nawigacyjne. Po pół roku wrócił do szkoły, obronił się pracę dyplomową. Został inzynierem nawigacji o specjalności transport morski. Zaraz potem zaczał pływać na tzw. rorowcach czyli statkach które przewożą naczepy od tirów. Podróżował po Europie, głównie w basenie Morza Północnego.
Dziś na statku jest drugim oficerem. Pełni rolę zastępcy kapitana. Do jego obowiązku należy m.in. przygotowanie statku do bezpiecznej podróży z jednego portu do drugiego. Studiuje więc dokładnie mapy i wykreśla na nich optymalne kursy. Mimo że dzisiejsza technika rozwija się praktycznie z dnia na dzień, okazuje się, że nadal jest to jednak praca z linijką i ołówkiem. Najmniejszy błąd może być fatalny w skutkach. Oprócz tego drugi oficer jest też na statku lekarzem.
- Największe wrażnie zrobiła na mnie Brazylia - mówi Krajewski. - Byłem tam pierwszy raz w zeszłym roku. Jestem zachwycony ich kulturą i...dziewczynami. Zaryzykowałbym stwierdzenie, że są porównalne z Polkami. Ale jedna z koleżanek, które tam poznałem za bardzo się do mnie przywiązała. Podobno wyruszyła za mną w pogoń - _śmieje się Jarek. - _Słyszałem, że jest gdzieś w Portugali.
Ostatni rejs w którym brał udział Jarek obejmował kraje Afryki Północnej. Zwiedzał Maroko, Libię i Egipt. Statek, którym płynął przewoził stal i części do platform wiertniczych.
_- Pływam już sześć lat. Jestem przekonany, że to jest właśnie to, co na pewno będę robił w życiu. Już teraz cieszę się na następny rejs - _podsumowuje Jarek.